sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 18

-Już tylko parę tygodni do świąt,czy to nie wspaniale?Śnieg,świąteczne ozdoby i dekoracje,sklepowe wystawy,miliony światełek i Wigilia-uradowana Luna kręciła się wokół własnej osi w pokoju wspólnym Ravenclawu.
Natomiast Nevil z delikatnym uśmieszkiem na ustach spoglądał na nią ukradkiem.
Nagle poczuł jak na niego wskoczyło coś ciężkiego a materac na kanapie znacznie się ugiął. 
-A ty się cieszysz? 
-Oczywiście że się cieszę-delikatnie musnął swoimi wargami jej policzek na którym pojawił się delikatny rumieniec.
-Ciekawe czy Hermiona też będzie się cieszyć.Może zdąży się wybudzić do tego czasu. 
-Dla niej święta to tylko zmartwienie,lepiej żeby nie obudziła się przed nowym rokiem. 
-No cóż,przynajmniej porządnie się wyśpi.
-Ależ z ciebie głuptas.
....
Siedziała przed potężnym mosiężnym biurkiem,które ewidentnie podkreślało jej status w Szpitalu Świętego Munga.Natomiast wokoło poustawiano pełno półek które były zapchane książkami.dokumentami,kartotekami i wieloma różnorodnymi papierami.
Bardziej przypominało to maleńką bibliotekę,bądź antykwariat niż gabinet jednak Petrze ten stan rzeczy.
-Mamy coś-zdyszany Patrick wbiegł do gabinetu swojej przełożonej.
-Aż mnie ciarki przeszły-podniosła głowę znad dokumentów i schowała pióro do kieszeni od fartucha-Więc co takiego dzieciaczki odkryły?-spytała z wrednym uśmiechem zakładając nogę na nogę.
-Laura wylała przez przypadek próbówkę krwi pacjentki Granger.
-Cóż za niezdarna dziewucha.
-Jednak,gdyby nie ona nie mielibyśmy pojęcia że gdy krew Malfoya i Ganger wymiesza się,natychmiast paruję.
-Paruje?
-Dokładnie,paruje.Mieszanka ich krwi paruję niczym wrzątek,a przy tym nie wydziela zapachu.
-Dokumenty wypełnione?-Patrick przytaknął twierdząco-W takim razie idziemy na spotkanie.
-Jakie spotkanie?
-Rodzice chłopaka są w szpitalu.
-O nie,nie ma mowy żebyś znów mnie w to wrobiła.Ja nie idę.
-Dobrze,w takim razie sama pójdę-podeszła do drzwi jednak chwytając za klamkę odwróciła się na moment i spojrzała znacząco na bruneta.
-Właśnie straciłem prace,prawda?
-Prawda
-No dobra-westchnął ciężko-pójdę z tobą.
-No widzisz,i znów ją masz.
.....
Stali za szybą patrząc na Malfoyów którzy byli w trakcie rozmowy z Draconem.
Gdy tylko Państwo Malfoy dostrzegli magomedyków przewali rozmowę i wyszli z sali zamykając a sobą drzwi.
Laura spojrzała pytająco na Patricka jednak on tylko uniósł bezradnie ramiona.
-Państwo Malfoy?Miło mi państwa poznać.Jestem głównym lekarzem prowadzącym leczenie pastwa syna,a to mój partner Patrick Saji.-wyćwiczony uśmiech i wymuszony ton głosu który ma sprawiać by ludzie wokół nie czuli stresu jaki panuję wokoło,to podstawa dobrego lekarza.
-Miło mi państwa poznać-brunet uścisnął dłoń Lucjusza po czum delikatnie ucałował dłoń Narcyzy
-Czy wiedzą państwo co dolega naszemu synowi?Draco...
-Kiedy będzie mógł wrócić do szkoły,nie chciałabym aby zaniedbał naukę-wcięła się Pani Malfoy.
-Niestety ale jeszcze nie wiemy co stało się Draconowi i jego koleżance jednak biorąc pod uwagę to że stan zdrowia państwa syna znacznie się poprawił najprawdopodobniej zostanie jeszcze u nas trzy tygodnie.
-Trzy tygodnie?Myślałam że wypuścicie go przed świętami.
-Przecież Draco czuje się już dobrze czyż nie?.Jest czystym okazem zdrowia-Lucjuszowi ewidentnie nie podobało się postępowanie magomedyków jednak starał się zachować cierpliwość. -Zwykły Kołgonek nie mógł wywołać zbyt wielu szkód.
-Zwykły kto?-zdezorientowany Patrick patrzył na Malfoyów jakby powiedzieli mu że Voldemord ponownie zmartwychwstał.
-Czy Państwo w ogóle mają pojęcia dlaczego państwa syn znajduje się w naszym Szpitalu,prawda?
-Draco powiedział że zaatakował go Kołgonek gdy spacerował niedaleko lasu-wyjaśniła zawstydzona Narcyza.Zorientowała się że jednak Draco musiał ich okłamać.
-Proszę za mną
....


 Wiem wiem wiem długo mnie nie było.
I nie wiem jak się wytłumaczyć ale chyba zwale całą winę po prostu na lenistwo i brak czasu.
No cóż nie będę ukrywać że w ciągu tej pauzy oceny mi podskoczyły,jeszcze do tego święta jesiene lenistwo i brak pomysłu na rozdział skumulowały się w taki kłębek niechęci że przez 2 miesiące nie zaglądałam na bloga.
Ale wracam więc :)
No a nutka na dziś to piosenka która od tygodnia nie daje mi spokoju i to dzięki niej napisałam cały rozdział i postanowiłam wrócić.
I jestem pewna że nie spodoba się wielu osobą ale i tak ją wstawię bo to przy niej pisałam ten rozdział.

Puppet - Scribble (The Eden Project Edit)


https://www.youtube.com/watch?v=ZwIh4U2pLww


wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział 17

~-Niee!!-rozpaczliwy krzyk kobiety donoszący się z salonu zjeżył mu włosy na karku.
  Gdy tylko wkroczył do pomieszczenia ujrzał Bellatrix stojącą nad kobietą która przytulała                   martwe ciało starszego mężczyzny.
  Natychmiast wyciągnął swoją różdżkę z kieszeni i stanął przed swoją ciotką mierząc w nią                 kawałkiem derwna,jednak ona zupełnie go nie dostrzegała.
  Podeszła do kobiety i złapała ją za włosy przyciskając do podłogi i swoją różdżkę do jej szyi.
  Próbowała się wyszarpać z mocnego uścisku Belli jednak jej ciało odmówiło posłuszeństwa.
  -D-dlaczego?-wykrztusiła z pomiędzy szlochów.
  Czarownica uśmiechnęła się przeraźliwie i nachyliła się przy twarzy mugolki szepcząc jej do ucha
  -Ponieważ jesteście robalami.
  Zaraz po tym z jej różdżki wydobyło się zielone światło a ciało kobiety opadło bezwładnie na        ziemię.
 Czarownica wyprostowała się dumnie i wyrównała szorstkim ruchem swoją szatę po czym wyszła z  budynku zupełnie jakby nic się nie stało.
 Natomiast Draco wciąż stał sparaliżowany,przed ciałem kobiety która jeszcze parę minut temu  walczyła o życie.
 Otrzeźwił go dopiero trzask zamykanych drzwi i głośne
 -Mamo Tato,wróciłam nawet nie wie...
 W salonie stanęła mała ciemnowłosa dziewczynka,która gdy tylko zobaczyła swoich rodziców  leżących bezwładnie na ziemi natychmiast podbiegła do nich i zaczęła szarpać ich za ubrania.
 -Mamo,obudź się..
 Blondyn chciał ją złapać i wyprowadzić z domu jednak za  każdym razem gdy próbował dotknąć dziewczynkę jego  dłoń przenikała przej jej ciało.
 Draco zrozpaczony patrzył jak dziewczynka do skutku  próbuję wybudzić swoich rodziców.~
....
Na początku myślał że to tylko sen,jednak nawet gdy całkowicie się wybudził wrzaski "o pomoc" nadal nie ustały. 
Mimo iż miał na sobie tylko piżamę, wyszedł na sali. Jakież było jego zdziwienie gdy zobaczył niemalże pusty korytarz, zupełnie jakby nie słyszeli tego że ktoś woła o pomoc. 
Nie wiele się zastanawiając podszedł do starszej magomedyczki która przechadzała się pilnując by w razie nagłego przypadku pomóc chorym.
-Pani też słyszy te wrzaski?-spytał niepewnie.
-Oczywiście-odpowiedziała beznamiętnie. 
Draco przez chwile spojrzał na nią jak na wariatkę. 
-Więc czemu nie pójdzie Pani temu komuś pomóc?
-Ludzie z dołu poradzą sobie z tym,poinformowano mnie że to tylko chłopiec który zatruł się eliksirem łzawiącym więc do niczego im się nie przydam, bardziej mnie potrzebują tutaj.
-Zroumiem. No nic, dziękuję za odpowiedź- pożegnał ją z uśmiechem jednak w myślach kacił się za to że w ogóle zapytał ją o co kolwiek. Czuł się jakby go skarciła, za zadanie jej pytania na tak oczywistą rzecz.
Przez pewną chwilę zastanawiał się czy nie sprawdzić co tam się dzieje jednak z każdą chwilą krzyki ustawały więc postanowił nie wcinać się w nie swoje sprawy.
Zwłaszcza że miał własne problemy, jego rodzice mają przybyć za parę godzin do Munga a on kompletnie nie miał pojęcia co powinien im powiedzieć czy też jak się zachować.
Z chwilą gdy hałasy całkowicie ucichły Draco pochłonął się w śnie.
....
Słysząc czyjeś kroki natychmiast schował dokumentacje z powotem do szuflady i przykrył się peleryną.
Chwile później drzwi się uchyliły i do pomieszczenia weszła młoda magomedyczna.
Kożystając z tego że zostawiła otwarte drzwi, wyminął ją przy jednej z z szafek i przemykając korytarzami jak tylko najszybciej sie da wyszedł ze szpitala kierując się w stronę Dziurawego Kotła który jako jedyny z budynków na ulicy pokątnej był otwarty dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Gdy tam dotarł Ron i Giny już na niego czekali.
Harry tylko machnął na nich dłonią i cała trójka wyszła na ulicę Londynu.
Gdy tylko weszli w tzw. "Cichą Strefę" Giny zaczęła rozmowe.
-A więc co się dowiedziałeś?
-Wiem tyle co oni.
-Czyli co, do cholery?!-zniecierpliwił się rudowłosy
-Czyli,nic Ron.Oni nie mają kompletnego pojęcia ci jej dolega.Natomiast wiem co się stało,ale to opowiem wam już w szkole.
Ron westchnął ciężko, jednak postanowił dłużej nie ciągnąc tematu, gdyż dotarli do ulicy z której teleportowali się do Wrzeszczącej Chaty.
-Niebo tutaj jest znacznie ładniejszej niż w Londynie, nie sądzisz?
-Masz racje-zgodził się z nią brunet.
-Jejku,spać mi się chcę-gryfon głęboko ziewnął.
-Ron,tobie całe życie chce się spać
....
-Patrick,spójrz na to
-Jak to możliwe?-zszokowany brunet spoglądał na erlenmajerkę z której unosiła się parująca krew.
Samo to że krew wyparowała na jego oczach nie byłoby takie szokujące gdyby nie to że wyparowała ona na w skutek wymieszania krwi Dracona i Hemiony.
-Są dla  siebie toksyczni.To tak jakby on był jej trucizną.
-O czym ty mówisz?
-To tak jak z uczuleniem na pszczołę.Musimy poinformować o tym Petre-brunetka delikatnym obrotem różdżki wyczarowała samopiszące pióro z pergaminem które zaczęło pisać to co mu podyktowała.
-Petra będzie wściekła-jego głos brzmiał tak jakby bardziej zadał jej pytanie niżeli stwierdził fakt.
-Tak,Patricku będzie wściekła. Jednak na jej twarzy zobaczysz tylko uśmiech.
-Niby skąd to wiesz?-nie uzyskał niestety odpowiedzi.Laura ponownie zaczęła dyktować pióru co ma pisać.
-..po przelaniu próbówki...
...
Wysoko uniesione głowy, dumna postawa i przyśpieszony krok to tylko parę z wielu czynności które były charakterystyczne dla Malfoyów.
Jednak na ich twarzach,które w zwyczaju zdołały być przyozdobione maskami obojętności i pogardy tym razem widniał smutek i strach.
-Nie mogę uwierzyć że to musiało się przydarzyć akurat naszemu synowi Narcyzo.
-Mi też jest z tym ciężko,myślałam że sytuacje zagrażając jego życiu już nigdy nie powrócą. Najwyraźniej bardzo się pomyliłam.
....
Jejku, nareszcie odzyskałam laptopa.
A wraz z powrotem laptopa powróciły też i gify.
Cóż tu wiele mówić.
Najbliższy rozdział będzie pewnie za tydzień albo i krócej(bądź dzień czy dwa dłużej) ale to ze względu na to że mam tzw. "zajęcia praktyczne" które mam od 8:00 aż do 15:00.
Nie poprawiony(nie chce mi się teraz,zrobię to jutro).
A więc "Nuta na dziś" może się wam nie spodobać ale ja po prostu zakochałam się w tej piosence już jakiś czas temu.

Arctic Monkeys - Stop The World I Wanna Get Off With You 

https://www.youtube.com/watch?v=IXTMDLbaIeg

poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział 16

Plan był prosty, niedopracowany ale jednak skuteczny, z chwilą wybicia godziny 23:00 teleportowali się z sowiarni na jedną "mroczniejszych" Londyńskich uliczek.
Dokładnie piętnaście minut zajęło im dojście do Purge & Dowse.
Stary manekin wpuścił ich bez problemu, w tych czasach Szpital był wypełniony niemalże po brzegi.
Ludzie codziennie, przybywali i opuszczali masowo szpital.
Przez co osłona Munga znacznie zmalała.
Gdy tylko dostali się do środka schowali się w maleńkim magazynku z eliksirami.
Nachyli się w swoje strony zakładając ręce na swoje barki.
-Tak więc ja i Ron odwrócimy ich uwagę a ty wkradniesz się jak najszybciej do Sali Dokumentacyjnej.Ron pamiętasz jak to idzie?-spytała rudowłosa.
-Oczywiście- odpowiedział pewnie, na co Giny tylko przytaknęła głową.
-Idziemy.
....
 Od kilku minut szedł za nią w milczeniu, a z każdą chwilą był coraz bardziej podirytowany.
 -"Przecież mieliśmy rozmawiać a nie spacerować. W ogóle co to ma być? Kim ona do cholery  jest?"- wciąż rozmyślając nie zauważył że magomedyczka przystanęła i wpadł na jej plecy- Wybacz- powiedział cicho.
 -Nic się nie stało- wskazała mu ręką na szybę.
Mimo panującego mroku Draco rozglądnął się po sali znajdującej się za szybą, a gdy tylko zobaczył dziewczęce brązowe loki zrozumiał gdzie się znajduję.
 -Czemu mnię tu przyprowadziłaś?-spytał z wyrzutem patrząc się na jedną z pikających aparatur.
Nie uzyskał natychmiastowej odpowiedzi, więc patrzył tylko zniecierpliwiony na kobietę.
Po dłuższej chwili milczenia Petra wzięła głeboki oddech i zadała nurtujące ją od pewnego czasu pytanie.
 -Czy rzuciłeś na nią zaklęcie? Klątwę? Cokolwiek?
 -Jesteś nietaktowna, i nie nic jej nie zrobiłem, niby czemu miałbym coś jej zrobić?
 -Byłeś śmierciożercą i wiem że ją nienawidzisz.
 -To prawda, nienawidzę jej. Przez cały lipiec i sierpień myślałem że mógłbym ją nawet polubić, w końcu to dzięki niej zginął "On". Jednak od kiedy wróciliśmy do Hogwartu czuje się jakby wysysała  ze mnie energie.A to przecież takie głupie-oparł głowę o szkło.
 -Rozumiem.Mam jeszcze jedno pytanie-przerwała na chwilę biorąc głęboki wdech-Jak to się działo?  Dlaczego to się stało i co czułeś podczas.. no sam wiesz czego.
  -Chcesz wiedzieć jak przestałem być prawiczkiem?-spytał z delikatnym uśmiechem na twarzy.
 Petra szturchnęła go w ramię.
 -Idioto, przecież wiesz o co mi chodzi.
 -Wiem-westchnął-Jest to trudne dla mnie, biorąc pod uwagę że o mało jej nie zabiłem.
 -Przecież jej nienawidzisz-powiedziała zdziwiona jego wypowiedzią.
 Draco wyprostował się i dokładnie przyglądnął każdej smudze na szybie.
 -To prawda nienawidzę.Pragnę żeby zniknęła z tego świata, jednak to nie jest powód by ją zabić.
 Draco zamilkł zastanawiając się czy rozmowa z tą kobieta nie zaszła za daleko.
 Przecież nie może się zwierzać komu popadnie, a co dopiero kobiecie którą pierwszy raz widzi na oczy.
 -Tak w ogóle to kim ty jesteś?
 -Petra Ral główny magomedyk Szpitala Świętego Munga,muszę odkryć co wam dolega i  wyleczyć was zanim umrz...
 -Chwila,chwila! Stop! Czy ja umrę?-blondyn lekko spanikował.
 -Na razie nic na to nie wskazuje, jednak jeśli chodzi o nią-Petra zwróciła swój wzrok na Granger-..  jeśli nic nie zrobimy najprawdopodobniej wrócisz tylko ty.Więc proszę, opowiedz mi o tym.
 Na parę minut nastała cisza, jednak Petra cierpliwie czekała aż w końcu Draco się odezwie. Mimo iż chciała jak najszybciej wyciągnąć od niego potrzebne informacje to w jej głowie wciąż paliło się światełko dające jej do zrozumienia że jeżeli będzie zbyt naciskać Draco może nic jej nie powiedzieć.
 -To było nad jeziorem, nawrzeszczałem na nią a ona od tak chciała odejść jakby zostawiała  niepotrzebnego śmiecia. Ja naprawdę nic nie zrobiłem, złapałem ją tylko za rękę, a gdy przyszedł ten  nagły ból czułem jakby...
      _____
.....
-Pomocy! Błagam pomocy! Mój brat! O-on się czymś zatruł!!- Giny wołała spanikowana ledwo niosąc opierającego się o nią Rona.
Z jego ust wypływała piana którą co chwile się dławił.
Harry pod przykrywą peleryny niewidki przyglądał się uważnie aż jego przyjaciele dadzą mu znak by mógł wkroczyć.
...........
Jezuu przez cały dzień myślałam że opublikowałam rozdział a ja głupia zapisałam go w wersji roboczej. Ale mam 2min do północy więc nie spóźniłam się:)
"Nutka Na Dziś" to
Madeon- Pop Culture
https://www.youtube.com/watch?v=C2-mXsxGDc8
Wesoła i ruchliwa, tylko takimi słowami mogę ją opisać.

czwartek, 2 października 2014

Jako że wciąż nie odzyskałam laptopa zdecydowałam się opublikować jutro rozdział bez gifów. Przykro mi ale wszystko mam zapisane na dysku do którego nie mam dostępu.
Pozdrawiam :)

wtorek, 23 września 2014

Wybaczcie.

Hehehe  he
Nie wiem jak wam to powiedzieć ale mój laptop jakby nie patrzeć aktualnie znajduję się w rękach policji.
Powiedzieli że oddadzą mi go za tydzień.
Jestem zmęczona,niewyspana, wścoekła i pozbawiona dostępu do telefonu i komputera.
Nie ma co sie martwić ponieważ to nic poważnego ale nie chce pisać poprostu że rozdziału nie będzie bo mi sie nie chce czy cos. Rozdział jest napisany ale gifów jeszcze nie dobrałam a mam je zapisane na dysku w laptopie.
Wracam za tydzień.
Pozdrawiam

niedziela, 14 września 2014

Rozdzial 15

-Więc co to do cholery może być?!-brunetka nerwowo chodziła po sali spoglądając na wszystko zabójczym wzrokiem.
-Lauro, uspokój się...
-Wytłumacz mi Patricku jak mam się uspokoić. Ta dziewczyna nie przeżyje do wiosny, nie możemy wykonać żadnych większych badań a jedyny ślad na jaki możemy liczyć to bełkot tego gówniarza!Nawet jego nie możemy zbadać ponieważ dopiero się przebudził, a czasu mamy coraz mniej!
Trzask,rozbijanej donicy,ubrudzona ziemią podłoga i kropla krwi spływająca po palcu prosto na biał dywan wywołała u Petry niemiły deszcz.
Ludzie mieli racje, może i Laura była dobrym magomedykiem jednak jej burzliwy charakter przysparzał sporo problemów nie tylko jej ale i jej przełożonym czy też znajomym.
-Masz problemy psychiczne czy co?-oburzona Petra wstała ze swojego krzesła i podeszła do brunetki patrząc na nią pogardliwie.
-Cóż, w sumie to tak. Chłoszczyć- leniwym machnięciem różdżki sprzątnęła cały bałagan a skaleczony palec owinęła w chusteczkę.
-Skoro panience już przeszło zajmijmy się naszym zadaniem-blondynka podeszła do wielkiej tablicy wiszącej na ścianie i chwyciła niebieski marker w dłoń-Wszystko co wiemy?
-Chłopak pochodzi ze starej rodziny czystokrwistych, jego rodzice jaki on sam byli śmierciożercami jednak zostali uniewinnieni.
Dziewczyna to mugolka, większość ludzi zna ze względu na to że jest przyjaciółką Harrego Pottera...
-Cholera, jak tylko prasa się dowie będziemy mieli nalot dziennikarzy. Ale tym zajmiemy się później, kontynuuj.
-Z tego co Max się dowiedział, wygląda na to że są wrogami od bardzo dawna. Ponoć dzieciak często lubił ją poniżać więc możliwe że to on coś zmajstrował.
-O mało co nie zginął, jeśli życie mu miłe nie zrobiłby czegoś takiego. Dziewczyna zresztą też nie.
-W takim razie nikt z nich tego nie zrobił. Poszukiwaniem sprawcy zajmie się zapewne ministersto. Jakie mamy objawy?
...
-Ale jak to?
-Ojciec napisał że wywołało to burzę w ministerstwie, ciągłe łapanie śmierciożeców nie jest takie łatwe jak to się wydaje. Sprawa Hermiony została przydzielona jakiemuś aurorowi który nie chce puścić pary z ust.
-Czyli niczego się nie dowiedzieliśmy.
-Nie do końca Harry. Tata powęszył trochę w mungu. Najlepsi magomedycy się nią zajmują...
-To chyba dobrze że ma dobrą opiekę.
-Nie do końca, Harry
-Niby czemu?
-Ponieważ zespół który się nią zajmuje jest przydzielany bardzo rzadko. Najczęściej zajmują się osobami umierającymi.
.....
Po raz kolejny przewrócił się na drugi bok głęboko wzdychając. Od kiedy się obudził nie mógł zasnąć, czuł się dziwnie myśląc o tym że leżąca parę sal dalej Granger umierała.
Nawet jeśli to była ona to i tak czuł się winny.
A przecież obiecał sobie już nigdy nikogo nie zabijać, więc dlaczego los podsyłał mu kłody pod nogi.
Nagle we framudze drzwi stanęła blondwłosa magomedyczka w długim, białym kitlu.
-Musimy porozmawiać-machnęła ręką dając mu znak by poszedł za nią.
...

-Piękną mamy dzisiaj pogodę
Giny stała na brzegu jeziora, a za nią wciąż nieświadomi Ron i Harry uważnie patrzyli na każdy jej ruch
-Przypuszczam że nie o pogodzie chciałaś rozmawiać.
-Musimy się tam zakraść. Skoro
dyrektorka nie chcę nas do niej dopuścić, to sami ją znajdziemy. Co o tym sądzicie?- gryfonka spojrzała na nich niepewnie.
Giny miała racje, pogoda była piękna,chmury przez które przedzierały się promienie słońca tworząc niesamowitą paletę kolorów na niebie zapierały dech w piersiach.
Miała również racje w przypadku Hermiony,jednak ich intencje nie zatrzymywały się na bezsensownym odwiedzeniu przyjaciółki, potrzebowali również informacji które kryły się w archiwum Munga, bali się że jeśli ich obawy okażą się prawdziwe dowiedzą się o tym za późno i nie zdążą jej pomóc.
-Jesteś idiotką Giny.I właśnie za to cię uwielbiam.
............
Wybaczcie ale nie miałam internetu od czwartku. A jutro mam test, jest 16:30 a ja się jeszcze nie nauczyłam. Głupia jestem.
Rozdział nie sprawdzany więc błędy są bardzo możliwe jednak sprawdzę go jutro.
A ostatnio wpadłam na ciekawy pomysł pt. "Nutka na dziś"
Mam bardzo zóżnicowany gust więc dla każdego się coś znajdzie.
Tak więc "Nutka na dziś" to coś bardziej niby letniego jednak dla mnie to idealna piosenka na tę porę letnio jesienną.
Grizfolk-Way Back When

https://www.youtube.com/watch?v=x1uLkP9x67w&list=UU7BVKzEv38AovbmajsN55TA&index=1&pxtry=1


Ps. Anime które macie w teledysku jest mi bardzo bliskie z pewnych aspektów więc proszę NO HATE.
Pozdrawiam :>

niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 14

Jego umysł stał się ciężki a myśli szalały jak opętałe. Czuł jak każdy mięsień jego ciała się naciąga, a kości odzyskują swoją twardość.
Nim zdążył unieść powieki jego nozdrza zaatakowała kakofonia zapachów w których dominowała potężna ilość Kreolinu.
Był przygotowany na sytuację niczym z książki wziętej,był przekonany iż słońce oślepi go. Jednak jak bardzo się zdziwił widząc granatowe niebo przyozdobione milionami malutkich światełek z pośród których wyłaniał się księżyc.
Drżącymi dłońmi złapał za oparcia łóżka,podniósł się do pozycji siedzącej i rozejrzał się po sali próbując wychwycić jak najwięcej szczegółów mimo panującego mroku. Jego uwagę przykuło łóżko obok, wokół którego poustawiano różne urządzenia które co chwile dziwnie pikały.
Nagle usłyszał czyjeś kroki a światło na korytarzu stało się bardziej intensywne.
Kroki z sekundy na sekundę były coraz bardziej wyraźne,aż w końcu w drzwiach pojawiła się kobieta ubrana w długi,biały fartuch.
Nie mógł wiele dostrzec przez panującą ciemność jednak przez ułamek sekundy zdążył wychwycić blond na jej włosach.
Szybko położył się ponownie i przymrużył oczy udając że śpi, jednak kobieta nie podeszła do niego tylko do łóżka obok.
-Lumos- szepnęła,delikatnie kładąc dłoń na policzku...Granger?!
....
-Jak to Draco wyjechał?
-Jedna z ciotek ze strony jego matki umarła.Narcyza ponoć zobowiązała się do przygotowania pogrzebu.Nie patrz się tak na mnie Pansico ,McGonagall kazała mi to przekazać.
-Granger również zniknęła, a po szkole krążą dziwne plotki...
....
Harry zdziwionym wzrokiem patrzył na Giny.
-Ale jakie plotki?
-Jakieś dzieciaki widziały Hermionę i Malfoya razem, ponoć ktoś krzyczał a jeden z nich widział nawet zakrwawionego Malfoya.
...
-Ale jak to zakrwawionego?
-Nie wiem co się tam dokładnie stało.
....
-Następnie pojawiła się McGonagall i kazała jednemu z nich zwołać nauczycieli... i na tym koniec. Nic więcej nie wiadomo.
-Sądzisz że Malfoy chciał coś zrobić Hermionie?
- Jest to możliwe, Malfoy nigdy nie lubił Hemiony jednak sądzę że gdyby chciał kogoś zaatakować, to z pewnością byłby to Ron. Jest łatwym celem a Hermiona nie zginie tak łatwo, nawet Malfoy to wie. Jednak przez to nie mamy żadnych poszlak, a co do plotek to sam wiesz jak to jest. Ludzie zbyt często lubią dodawać coś od siebie. Nawet nie wiemy czy cokolwiek z tego jest prawdą.
-Musimy porozmawiać o tym z Ronem...
-Nie Harry!Znasz go przecież, pewnie narobi jeszcze większej zadymy i zrobi nam tylko więcej problemów. Jeśli o coś się ciebie zapyta odpowiedz mu...
...
-.."to niedorzeczne Ron.Wiesz przecież jacy są ludzie, nie wierz jakimś głupim opowiastką wyssanymi z palca"...
-Cóż pewnie masz racje-westchnął rudzielec nabijając kawałek marchewki na widelec-Giny czy mi się zdaje czy zbladłaś, i masz dzisiaj też kiepski humor.
-Spokojnie Ron-na jej twarzy pojawił się niewielki uśmiech, który jednak znikł gdy gryfon odwrócił głowę
-Jeszcze nie czas na zmartwienia-dodała gryząc kawałek jabłka.






.....
Mój ostatni tydzień to koszmar. Moja matka bierze 12 września ślub, przyjechał do nas syn jej faceta a do tego u nas w szkole zrobili tak że możemy sobie wybrać jaki sport chcemy uprawiać w godzinach WF i ja zapisałam się na basen który mam na 2 pierwszych lekcjach w czwartki a później szybko do szkoły.
Umieram!!!
Ten rozdział oceniam na słabo przeciętny ale już tyle dni nie pisałam więc zdecydowałam się że mimo wszystko coś napisze.Na pewno znajdziecie dużo błędów językowych itp. ale cóż mówi się trudno.
Piszę ten rozdział o 1:30 ale wstawię go dopiero koło 16.
Tak więc dla mnie dobranoc.
Jest 11:34 i dupa całą noc nie spałam, bo co? Bo Paulince się zachciało mang fanowskich czytać.

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 13

Jego oczom ukazała się woda i...
W sumie to tylko woda. Nie miał pojęcia jakim cudem znalazł się w oceanie, pod wodą a mimo jego położenia oddychał.
Jakim cudem?
Gdzie on jest?
Ostatnie co pamiętał to krzyki i
Jego przemyślenia przerwała kobieca dłoń która musnęła jego policzek.
Obok niego leżała Granger powoli opadając na dno.
Z zamkniętymi oczami i spokojnym wyrazem twarzy wyglądała tak delikatnie, zupełnie inaczej niż zdążył zauważyć do tej pory.
Jego uwagą przykuły blizny wycięte w kształcie słowa "SZLAMA" na jego twarzy pojawił się grymas "więc jednak coś nas łączy Szlamo"
 Jednak to wciąż była Granger której oczy potrafiły zadać niesamowity ból.
Nie chciał żeby ten cały ból który nosiła w sobie doprowadził do szaleństwa uczniów z jego domu.
To dlatego jeszcze bardziej ją znienawidził, powinna się odizolować od ludzi a mimo to wciąż chodzi między korytarzami niosąc za sobą hałaśliwe łańcuchy cierpienia wszystkich poległych za życia Czarnego Pana.
Całe jej zachowanie uważał za zwykłą zemstę, zapewne kiedy siedziała sama w swoim dormitorium z wrednych uśmiechem napawała się wspomnieniami lęku w oczach ludzi którzy ją mijali.
....
Czyż to nie wspaniałe uczucie?
Czuć się nareszcie wolnym, nareszcie szczęśliwym i mimo iż na świecie wciąż istniało zło które zagrażało nie tylko jemu czuł się szczęśliwy.
Harry Potter bohater ludzkości, jedyna osoba która była w stanie zabić Czarnego Pana był szczęśliwy.
Mógł myśleć w końcu spokojnie o przyszłości i teraźniejszości. Jego myśli nie zaprzątały w końcu czarne wizje a zastąpił je uśmiech i radość osób otaczających go.
Jednak w niektórych momentach cały dobry humor znika niczym kropla łzy spływająca samotnie po policzku.
Felerny dzień dopiero się zaczął a miał dowiedzieć się jeszcze więcej.
....
Upadli na kolana przed dyrektorką nękając ją by zaprowadziła ich do Hermiony.
Jednak mimo ich próśb kobieta stanowczo odmówiła tłumacząc im iż wciąż nie są gotowi psychicznie na zobaczenie jej. Bez dalszych tłumaczeń poleciła im udać się do swoich dormitoriów i spokojnie czekać aż stan Gryfonki poprawi się.
...
-Musimy wykraść się do Munga- naburmuszony Ron chodził w kółko po salonie wyraźnie gestykulując każde słowo.
-McGonagall ma racje.Nie powinniśmy nękać Hermiony skoro i tak za pare dni wróci.
-Mylisz się Harry.Uczniów nie przenoszą do Munga z powodu omdlenia czy zatrucia eliksirem.
-Myślisz że...
-Wysłałam list do ojca, pojutrze dowiemy się co tak naprawdę się stało.



.....
Ciekawostka: Jestem w 99% z krwi i kości mojego taty. Mam po mamie tylko nos.I jako że ze mnie taka podobna do tatusia córa mam też problemy z kręgosłupem jak mój tata.
Właśnie się czuje jakby wielka kula wbijała mi się w plecy.
A tak w ogóle to dzięki za życzenia.

środa, 20 sierpnia 2014

Dzisiaj mam urodziny więc postanowiłam napisać jednak jakąś notke na bloga.
Nie będzie to jednak rozdział tylko odpowiedź do Liebster Award.


Szczerze mówiąc strasznie się ciesze ponieważ pierwszy raz coś takiego piszę. i ostrzegam że nie będzie to idealne.  
Dziękuje bardzo kochanej Ridissie z bloga http://hermiona-i-draco-malfoy.blogspot.de/ za nominacje.
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznana za "dobrze wykonaną robotę:.Jest przyznawana do blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (które informujesz o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. 
Nie wolno nominować bloga który cię nominował. 

Ja osobiście nie zatrzymam się tylko na mało popularnych blogach ze względu na to że chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej o osobach które nominuję.
A więc, pytania które otrzymałam to:
1.Czy zdarzyło cię kiedyś włożyć skarpetki i sandały?
2.Grasz na jakimś instrumencie?
3.Jesteś otaku?
4.Czy lubisz/lubiłaś szkołę?
5.Czy lubisz piłkę nożną?
6.Masz zwierzęta?
7.Czy miałaś już jakąś pierwszą pracę?Jeśli tak to jaką?
8.Jaki rodzaj muzyki słuchasz/
9.Jakbyś miała opisać siebie w 3 słowach, jakie by były to słowa?
10.Twoja ulubiona liczba?
11.Jak wpadłaś na prowadzenie bloga?


1.Tak, kiedy byłam mała i ludzie nie zwracali wtedy na to taką uwagę a ja tak jak i reszta dzieci nie przejmowaliśmy się swoim wyglądem. Ba, kiedy mieszkałam jeszcze na wsi (ale nie takiej bez technoligi itp. wsi) musiałam przejść wyrzucić resztki z warzyw jak to się u nas mówiło "na gnój" czyli do kompostownika. 
I nie mogłam nigdzie znaleźć swoiich trampek to ubrałam japonki mimo że miałam na sobie skarpetki. 
Po 4 latach stwierdziłam że wyglądałam jak postacie z Bleacha.

2.W Polsce przez rok uczyłam się grać na gitarze ponieważ uczyłam się z moimi przyjaciółkami więc lubiłam te lekcje ale kiedy przyjechałam do Niemiec straciłam te motywacje przestałam się uczyć. Tak więc umiem trochę grać ale większość zapomniałam.

3.To dość ciężkie pytanie.Uwielbiam anime i oglądam je codziennie, lubię też czytać mangi ale muszę powiedzieć nie. Ponieważ moje doświadczenie i pasja jest niczym z doświadczeniem np. Bukiego czy innych porządnych Oaku. A ja nie chce uchodzić za Gimbusa Otaku dlatego mówię tylko że jestem fanką. 

4.Lubie swoją aktualną szkołę. Niczego mi w niej nie brakuje i lepszej sobie nie mogłam wymarzyć. 

5.Jest mi całkowicie obojętna. Tak piłka nożna jak i piłkarze.

6.Tydzień temu gdy wróciłam z Polski dowiedziałam się że podczas mojego wyjazdu umarł mój szynszyl. (zostawić coś pod opieką matki). Ale od 8 roku życia jestem zapaloną szynszylarą, uwielbiam je i mam spore doświadczenie w ich chowaniu dlatego sądzę że to jest taka moja największa pasja. Jednak stwierdziłam ze nie kupię już szynszyla dopóki się nie wyprowadzę z domu.
Największa liczba szynszyli jaką udało mi się osiągnąć jednocześnie (to było w 2012 roku coś koło maca) to 8, w tym dwa białe. 

7.Przez prawie rok miałam swoją taką małą pracę dodatkową. Otóż prasowałam ubrania bratu faceta mojej mamy. 
Polegało to na tym że on przywoził ubrania do mojego mieszkania(wtedy mieszkałam w bloku) i kiedy je wyprasowałam on je odbierał.I to była moja taka dłuższa dodatkowa praca.

8.To jest bardzo trudny temat. Nie powiem że wszystkiego co mi w uch wpadnie ponieważ zabrzmi to małostkowo. 
Ogólnie chodzi o to że słucham każdego rodzaju, od klasyki po metal itp. Nie ma chyba gatunku z którego nie podobałby mi się chociaż jeden utwór. No może tylko Pikej ale to co on robi to nie muzyka. 

9. Samodzielna, złośliwa,szerokoudna (to mój jeden z największych kompleksów. Mam wielkie biodra. MASAKRA)

10.Wszystkie parzyste ale tylko do 100. 

11.Tak bardzo podziwiałam dziewczyny piszące blogi i zachwycałam się tym że zwykły człowiek taki jak ja może pisać i mieć własnego bloga i swoich własnych czytelników że postanowiłam na początku pisać "do szyflady" a następnie po ponad roku założyłam bloga. (trochę nieskładna ta odpowiedź ale trudno)


Pytania dla nominowanych przeze mnie:

1.Jakie gatunki filmów lubisz
2.Pierwszy blog z fanfikiem jaki czytałaś?
3.Co sądzisz o youtuberach?
4.Grasz w jakieś gry?
5. Twoja ulubiona piosenka na tę chwile?
6.Odwiedzasz strony typu kwejk,demotywatory, joemonster itp.?
7.Jak często odwiedzasz strony typu ask, facebook, twitter?
8.W ilu fandomach jesteś?
9.Na czym ostatnio byłaś w kinie?
10.W jakim mieście mieszkasz?
11.Co być zobiła gdyby Voldemort wbiegł do twojego domu i zabił twojego fikcjnego kota po czym upaprany jego krwią zwinął by ci szynkę z lodówki i uciekł wrednie się śmiejąc. 

 Nominuję:
Kasie z bloga http://hp-to-jeszcze-nie-koniec.blogspot.de/ i http://kobieta-smierciozercy.blogspot.de/
Nutelkam z bloga http://razaniolrazdiablicajednoserce2oblicza.blogspot.de/
Manee z bloga http://dramionovelove.blogspot.de/
i Hermionę Riddle z bloga http://hermiona-riddle-nowa-historia.blogspot.de/
resztę osób dopiszę później bądź zatrzymam sie tylko na tych. Nie mam pojęcia. 




niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 12

-Natychmiast wezwać Petre!- Oluo wrzasnął na jedną z pielęgniarek-za moment będą tu dzieciaki z Hogwartu. Chłopak ma czystą krew a dziewczyna to mugolaczka.
Nie wiadomo co się stało, chłopak zemdlał i nie są w stanie go obudzić za to dziewczyna wygląda jakby dostała padaczki, jej oczy są całe czarne a na przedramieniu znajduje się jakby świeżo wypalony odcisk czyjejś dłoni. Tyle zdołałem wyczytać z wiadomości McGonagall.
.....
-Już jestem, gdzie jest Oulo?- do szpitala wbiegła zdyszana blondynka.
-W-w sali 312- odpowiedziała zaskoczona pielęgniarka, i nim zdążyła się obejrzeć Magomedyczki już nie było.
Biegła z całych sił mimo iż nogi coraz bardziej odmawiały jej posłuszeństwa.
Kiedy znalazła się przed salą dostrzegła mnóstwo Magomedyków, pielęgniarek i pielęgniarzy wrzeszczących na siebie i wystraszonych.Wbiegła do sali i widząc podpiętych do różnych mugolskich i magicznych aparatur dwójkę nastolatków zdębiała.
Ich serca z sekundy na sekundę słabły coraz bardziej, a na dodatek w tym samym tempie.
Na stoliku przy łóżku chłopaka dostrzegła dwie ogromne strzykawki które natychmiast chwyciła w dłonie. Wyjęła z kieszeni dwa flakoniki z przeźroczystym płynem i przelała je do strzykawek, po czym odlała z nich nadmierną ilość eliksiru.
-STOOOOP!!-wrzasnęła na całe gardło a wszyscy w sali zwrócili swoje spojrzenia w jej stronę.
Korzystając z tego że wszyscy aktualnie znieruchomieli podbiegła pomiędzy oba łóżka i równocześnie wbiła w serca Gryfonki i Ślizgona wielkie igły przez które płynący płyn powoli dostawał się do ich ledwie bijących serc.Gdy opróżniła obie strzykawki chwyciła różdżkę w dłoń i wypowiedziała zaklęcie "Awasete"
Ciało Hermiony uspokoiło się i delikatnie opadło na szpitalne łóżko, a ich klatki piersiowe zaczęły równomiernie unosić się delikatnie w górę i w dół.
Bicie ich serc powoli wracało do normy choć i tak było zbyt niskie.
Jej oddech wciąż był przyśpieszony a parę kosmyków jej włosów przykleiło się do mokrego od potu czoła.
Upadła na kolana opierając dłonie o krawędzie obu łóżek pomiędzy nią.
. -Wracajcie do siebie-na jej zaróżowionej twarzy wykwitł zwycięski uśmiech.
.....
-Jak śmiałeś mnie wezwać podczas mojego urlopu?!- zdenerwowana czarownica uderzyła pięścią w biurko swojego przełożonego powodując upadek kilku ołówków i długopisów na podłogę- Po raz pierwszy od 6 lat poprosiłam cię o tygodniowy urlop a ty już 3 dnia mnie wzywasz.
-Wybacz ale to sprawa życia i śmieci. Musiałem wezwać wszystkich, nikt nie wie co tej dwójce dolega.Jesteś mi potrzebna-mężczyzna błagliwym głosem tłumaczył się swojej najlepszej pracownicy.
-Dobrze- westchnęła przykładając palce do skroni-zbierz zespół i spotykamy się za trzy godziny w twojej sali konferencyjnej.
-Dziękuję ci. Ratujesz mi życie.
-Oh proszę cię... nie bądź żałosny.Jak na razie to ratuje życia naszym pacjentom.
 -pochyliła się nad burkiem i roztrzepała Oulowi włosy-Nawet nie wiesz jak bardzo cię nienawidzę-uśmiechnęła się wrednie nim drzwi zatrzasnęły się za nią.
......
GUTEN MORGEN!!!! huahahahhahaha
To taka podpowiedź na to gdzie mój zacny tyłek osiadł dokładnie półtora roku temu. Ahhh... 20 Sierpnia są moje urodziny(chwale się) i tego samego dnia mam PIERWSZY DZIEŃ SZKOŁY. A się czymś wam pochwaleeeee..
Zostałam nominowana do.... pam param pam *fanfary*  LIBSTER AWARD
Odpowiedż jednak pojawi się za tydzień gdyż to moje ostatnie dnie wakacji i chce je wykorzystać jak najlepiej więc rozdział też nie wiem czy się pojawi.
A dodam nawet od siebie że pisanie rozdziałów dla mnie jest czasochłonne. Ja polsczyzną nigdy nie świeciłam a półtorej roku nieuczenia się jej dokłada mi pracy.
No nic i tak nie długo wracam więc do widzenia.

czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 11

Krople szkarłatnej czerwieni spływały strumieniami po jej ciele wsiąkając w szkolną koszule i zostawiając brzydkie plamy których zapewne już nie da się sprać.
Racjonalne myślenie zostało wyłączone.
Jego serce stanęło w miejscu a czas jakby zwolnił na pare sekund.
W głowie przesuwały mu się wyraźne obrazy, jednak wciąż nie dopuszczał ich sensu do siebie.
Z jej ust i oczu malutkimi strumykami leciała krew a czerń jej źrenic pokryła całe gałki oczne.

Skóra zrobiła się blada a na nadgarstku widniał czerwony ślad
pozostawiony po jego dłoni.

Brunetka upadła na ziemię wyginając się w łuk a z jej gardła wydobył się przeraźliwy wrzask.
Zauważył jak z nad jeziora grupka młodszych uczniów leniwie odpoczywając na brzegu, w reakcji na jej krzyk zerwała się się na równe nogi i dostrzegając ich z oddali biegną w ich stronę.
Nagle poczuł jak jego klatkę piersiową przeszywa fala bólu. Czuł jak coś rozrywa mu płuca i tchawicę przez co z sekund na sekundę coraz trudniej łapał powietrze.
Zaczął się dusić a po chwili kasłał krwią która gromadziła się w jego gardle.
Upadł na kolana i ostatkami sił oparł się o głaz próbując stanąć na równych nogach. Uniósł głowę próbując wołać o pomoc jednak z jego struny głosowe były poszarpane przez co dookoła uniósł się niemy krzyk.
Upał na twarz i nim zemdlał spojrzał jeszcze na wyginającą się w bólu przed nim dziewczynę.
Hermiona Granger umierała przed nim a on sam czuł jak powoli uchodzi z niego życie.
...
-Natychmiast udaj się do Munga. Powiadom głównego dyrektora iż mają natychmiast przygotować najlepszych magomedyków jakich mają i dwa pokoje.
-Ależ Minewro, przecież to zajmie im sporo czasu.
-Niech przygotują wszystko co mają. Nie mamy pojęcia co sie z nimi dzieje.Poppy nigdy wcześniej nie widziała czegoś takiego!Pośpiesz się! Nie mamy czasu, niech przygotują wszystko jak najszybciej.
Będziemy tam za piętnaście minut.
Dyrektorka zatrzasnęła drzwi od swojego gabinetu po czym podeszła do mahoniowej, bogato zdobionej szafki. Wyjęła malutki kluczyk zza pazuchy, przekręciła go i wyjęła dwie, identyczne buteleczki z szarawym płynem.
W pośpiechu wybiegła z gabinetu zatrzaskując za sobą drzwi i udała się w stronę skrzydła szpitalnego.
...
Poppy Pomfrey biegała w panice od szafki do szafki w poszukiwaniu tak bardzo potrzebnego jej teraz eliksiru.
Na łóżkach w głównej izbie umierała jej dwójka uczniów.
Ktoś inny na jej miejscu z pewnością by odpuścił, jednak ona nie chciała dać im umrzeć.
W końcu znalazła, niestety tylko jeden flakonik z eliksirem.
Była roztrzepana i zdenerwowana a ciągły krzyk bólu Hermiony wywoływał w niej lęk. Nie mogła uwierzyć że w całym jej asortymeńcie znalazła tylko jeden marny flakonik eliksiru Wiggenowego.
Cóż, od końca wojny minęło parę nędznych miesięcy które i tak większość poświęciła na leczenie chorych i odbudowywanie Hogwartu.
Bójki uczniów, niebezpieczne eksperyment z eliksirami czy zbyt ostre treningi Quidditcha mocno wyczerpały jej zasoby które i tak były niekompletne.
Nagle do izby wbiegła Minewra, podeszła do szarpiącej się na wszelakie strony dziewczyny i pewnym ruchem łapiąc ją za brodę odchyliła jej głowę do tyłu i wlała zawartość jednej z byteleczek trzymanej w jej ręku.
Poppy natychmiast do niej podeszła i odbierając od niej drugą buteleczke z eliksirem wlała ją do gardła spokojnie śpiącego Malfoya.
-Dziękuję Minewro- z ulgą westchnęła pielęgniarka.
-Musimy ich zabrać do munga, długo tak nie wytrzymają.
..............
Dzisiaj krótki, krótki, krótki rozdział.
Mam dzisiaj jakiś taki dobry humor.

Dzisiaj dopiska będzie w troszkę długa.
Nigdy do was nie pisałam i pewnie nie wiecie że mieszkam za granicą a ten blog jest moim debiutem.
Kiedyś pisałam romans Dramione ale tylko taki dla siebie ponieważ zapisywałam go na pc w przeciwieństwie do tego gdzie wszystko jest na bloggerze.
Ale dobra przechodzę do głównego wątku. Otóż kiedyś postanowiłam wypuścić tamte opowidanie na próbę do internetu, i do tej pory nie mogę sama uwierzyć że takie gówno mogła mieć te swoje pare czytelników. Mimo iż wiem że mój ciągły spam linkiem do tamtego bloga to spowodował.
Tamto opowiadanie było okropne pełne miłości i rzygania tęczą. Aż w końcu uświadomiłam sobie że parring Dramione mimo swojej popularności jest trudny do opisana.
Nie ukrywam że nie lubię wiecznych pełnych miłości romansideł i sama nie chciałam czegoś takiego pisać.
Więc wybrałam coś w stylu WOW jebnę krew jakąś klątwę i wiele wiele bólu to wyjdzie mi opowiadanie tylko że skupiając się na tym zapomniałam o reklamowaniu się (nie spamie) o poprawianiu rozdziałów (miałam 2 z polskiego) i o kontakcie z wami.
 ps. ten rozdział nie jest poprawiony, to śmierdzący(ma 3 tyg) i goły rozdział.

środa, 13 sierpnia 2014

Wróciłam z wakacji!!!

Mam parę postanowień które postaram się zrealizować po tych wakacjach.
Przede wszystkim zajmę się reklamowaniem bloga które totalnie olałam.
Będę częściej pisać jako ja. 
np. dopiski pod rozdziałami, ogłoszenia parafialne itp. żebyście wiedzieli co się u mnie dzieje. 

Ostatnio dość długo nie było rozdziału a to ze względu na mój nagły wyjazd do Polski (mieszkam za granicą) spędziłam tam dwa tygodnie wybawiłam się i wymęczyłam. 
Rozdział 11 już od 3 tyg czeka tylko na moje poprawki, będzie on trochę krótki ale następne będą dłuższe. 

Roz. 11 powinien się ukazać najpóźniej 16.08.2014

Postaram się też nie przemęczać na siłę ponieważ wyląduję w psychiatryku. 



niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 10

Zawodnicy Ślizgońskiej drużyny Quidditcha stali w rzędzie na środku boiska.
-Mieliśmy bardzo długą przerwę i każdy z nas wie czym była spowodowana.
Jednak teraz-Draco niebezpiecznie zmrużył oczy wywołując lęk u kilku zawodników-ćwiczenia będą codziennie aż do meczu z Krukonami. W tym roku nie przyjmujemy rekrutów, jako że sam ich wybrałem i sprawdziłem.Alex Treworhy i Elvias Drawn z trzeciego roku- niemalże równocześnie wystąpili z szeregu- Thomas Gordon z piątego roku ,Teodor Nott, Jeremiah Gottwald, Eric Cardemonde i Will Lamperouge- pośród pięciu wymienionych osób z szeregu wystąpił tylko pięcioroczniak.
Malfoy Groźnie wiódł wzrokiem po zawodnikach jednak żaden z niech nie posiadła twarzy tych czterech idiotów.
-Blaise, wiesz coś o tym?
-A co ja jestem? Jak chcesz wróżki to se kup- odpowiedział obojętnie i siadając leniwie na trawniku.
-Jak widzę niezbyt cię to obchodzi-wysyczał przez zęby
...
Gdy młody Malfoy wszedł do Wielkiej Sali od razu wychwycił wzrokiem czterech Ślizgonów i podszedł do niech waląc pięścią w stół. Kilka osób z jego domu spojrzało spojrzało na niego dziwnie jednak tak jak reszta zajęli się posiłkiem i rozmowami.
-D-draco. Cześ-ść, co słychać?
-Co słychać? Mieliśmy dzisiaj pierwszy trening a was nie było! To słychać.
Patrzyli na niego przerażeni i czekali tylko na kolejny atak wrzasków i pouczań.
-Cz wy jesteście nie poważni? Podczas gdy całą drużyna ciężko pracuję na nasz sukces wy się obijacie cały...
-Nie prawda!- przerwał mu Willy
-Nie prawda? W takim razie co niby rozbiliście?- blondyn wyprostował się i założył ręce na pierś patrząc na wystraszonego Willyego z góry.
-My, my się uczyliśmy. Tak, uczyliśmy się. W bibliotece.
-Myślisz że uwierzę w coś takiego?
-Ale to prawda-do rozmowy wtrącił się Teodor
-Wy nie umiecie się uczyć
-My nie. Ale Granger tak!
Jeremiah nagle poczuł na sobie zabójczy wzrok trójki przyjaciół.
Każdy kto uczęszczał do Hogwartu a tym bardziej każdy kto był ze Slytherinu i to do tego z tego samego rocznika co Draco wiedział że Hermiona Granger to jego nemezis.I nie ważne czy łaskawy Czarny Świr żył czy wąchał kwiatki od dołu.
Irytowało go to że nie mógł pojąć jak ktoś kto pochodzi z rodziny mugoli i o świecie magii dowiedział się dopiero w wieku 11 lat mógł posiadać taką wiedzę na temat świata w którym on był wychowywany od dziecka.
-A więc to sprawka Granger- na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech- Jutro macie się zjawić na treningu- rzucił na odchodne i odszedł od nich zostawiając ich z lekkim mętlikiem w głowie.
-Czemu tak łatwo odpuścił?
...
-Granger stój!
Wraz z chłodnym jesiennym wiatrem do jej uszu dotarł niemiły wrzask.
Delikatnie przystanęła a gdy odwróciła się jej oczom ukazała się Draco Malfoy.
Na jego twarzy malowała się wściekłość i podirytowanie.
Stanął przed nią zaciskając pięści, po chwili uniósł głowę i wlepił wzrok w jej źrenice.
Nie bał się.Był przygotowany na to spojrzenie.
-Śmierdzisz śmiercią Granger- jego przykre słowa spotkały się z ciszą, więc po chwili dodał-To idiotycze. W końcu to ja byłem śmierciożercą.
Jej brew przez ułamek sekundy niebezpiecznie się poruszyła.
-"Chyba jednak masz jeszcze jakieś uczucia"-powiedział sam do siebie-Wiesz co Granger,masz mnie. Dobry sposób na dokopanie Malfoyowi. Krzywdzenie uczniów z jego domu, nieźle to sobie wymyśliłaś...
Nie zamierzała go dłużej słuchać, pere sekund które mu właśnie poświęciła były zmarnowane przez jego niedorzeczne słowa.Chciała odejść jednak gdy wykonała niecały obrót poczuła na swoim nadgarstku jego palce.
Już to gdzieś czuła.
Ah, no tak...
Ten ból...
-Jeszcze nie skończyłem szl...
...podobny do tego kiedy Harry złapał ją za ramię.Jednak ten był bardziej bolesny.
Czuła jak przeszywa całe jej ciało paraliżując ją od środka.Nie mogła się poruszyć jednak w środku zwijała się z bólu.
Ostatnie co zdołała zobaczyć to przerażony wzrok Malfoya.
Zupełnie jakby się jej bał...






środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 9

-Piękna jesień nadchodzi nie sądzisz?
-Według mnie jest brzydka
-Nie okłamuj sam siebie
-Nie potrafię. Nawet jeżeli cię tym krzywdzę.
-Eh... zamknij się
...
Stała przed lustrem już dobre trzynaście minut. Wciąż patrzyła się tylko w lustrzane odbicie swojego obojczyka.
W jej sercu pojawił się rozżarzony węgielek lęku i ciekawości.
Westchnęła i założyła ponownie szkolny mundurek. Nie zamierzała dłużej zawracać sobie tym głowy.
....
Harry z samego rana udał się do dormitorium Hermiony.
Niestety najpierw musiał czekać pod wejściem do pokoju wspólnego prefektów to później dowiedział się że Gryfonka pilnuje ślizgonów podczas ich szlabanu.
Zrezygnowany udał się na poszukiwanie najmłodszej latorośli państwa Wesley, niestety ona również była zajęta. Czuł mocną potrzebę porozmawiania z kimkolwiek.
Czuł się winny tego co zrobił swojej przyjaciółce. Cała czwórka wiedziała że nie zrobił tego specjalnie i że wpierw trzeba zbadać dlaczego jego dotyk ją zranił, jednak jego myśli wciąż były obciążone poczuciem winy.
...
Już z końca korytarza do jej uszu dobiegł rwetes wrzasków i kłótni.
Delikatnie nacisnęła klamkę i z równą delikatnością weszła do klasy.
Ślizgoni którzy byli zajęci kłótniami nie zauważyli kiedy usiadła przy ławce w kącie i wlepiła w nich swój wzrok.
Wrzaski o ile to było jeszcze możliwe z sekundy na sekundę stawały się coraz głośniejsze a gdy jeden z młodych węży zacisnął dłoń w pięść i zamachnął się by uderzyć stojącego naprzeciwko niego kolegę poczuł nagły ból w klatce piersiowej, a jego ciało odleciało w tył upadając na ziemię, przy okazji przewracając kilka ławek i krzeseł.
Młodzi uczniowie natychmiast rozglądnęli się po klasie a gdy dostrzegli w kącie siedzącą w ławce Gryfonkę stanęli sparaliżowani.
W klasie nastąpiła cisza a jedyne dźwięki jakie można było usłyszeć to przyśpieszone oddechy zdenerwowanych i jednocześnie wystraszonych uczniów.
Atmosfera była tak napięta że w powietrzu można było spokojnie zawiesić przysłowiową siekierę.
-G-Granger-
 próbował się uśmiechnąć do niej lecz z marnym skutkiem.Jego "uśmiech" aż bił sztucznością.
Po paru chwilach Hermiona spokojnie wstała i podeszła do ściany na której oparte było osiem mioteł.
Wzięła cztery z nich i każdemu wręczyła po jednej po czym z westchnieniem usiadła ponownie na tym samym krześle.
Zszokowani  ślizgoni spojrzeli po sobie i wymieniając się spojrzeniami w ciszy zabrali się za zamiatanie, ponowne ustawianie ławek i naprawianie o ile było to możliwe szkód które wyrządzili.
....
-Sądzisz że może nam coś zrobić?
-Może nam podaruje.
-No coś ty to przecież panna-wszystko-wiem-Granger.Pewnie już coś szykuję albo zgłosiła to do nauczycieli.
Do uszu Dracona dobiegła rozmowa młodych chłopców.
-Nawet spokojnie niemożna zjeść kolacji-szepnął sam do siebie.
....
Sięgnął po kolejną księgę.
-"Blizny i znamiona"- miał nadzieje że w końcu coś znajdzie, gdyż większość z kilkunastu książek które przejrzał były bezużyteczne i z każdą kolejną,upływającą minutą był poddenerwowany coraz bardziej,
...


sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 8

Stał na środku polany a wokół niego leżały trupy.
Próbował wydostać się z pomiędzy ciał, niestety im dalej szedł tym więcej ich przybywało.
Nagle na swoich dłoniach zauważył krew, ludzką krew.
Spojrzał na ciała i zdał sobie sprawę z tego że każde z nich posiadało twarzy ludzi których zabił.
....
Jeremiah opadł bezsilnie na kanapę.
-Merlinie, minęły dopiero trzy tygodnie a ja już nie rozumiem połowy materiału.
-Głupek- syknęła pod nosem brunetka-Chyba jednak przyda ci się jedna czy też dwie lekcje z Granger.
-Chyba masz racje-oparł głowę o oparcie i zagapił się w sufit-Może jednak zostaniemy przy tych korepetycjach.Co o tym sądzisz?
-Rób co chcesz. Dla mnie to sama korzyść. W końcu się was pozbędę- na jej ustach pojawił się pełen złośliwości uśmieszek.
-To zabolało-szepnął przymykając oczy.
-Kłamiesz.Jesteś przyzwyczajony do gorszych rzeczy- podeszła do niego nachylając się nad nim.
-Nienawidzę cię-szepnęła mu do ucha -To zabolało- delikatnie pocałowała go w policzek.
-Flitujesz ze mną
-Przecież to lubisz.
....
Przeszłą przez dział ksiąg do astrologi i przesuwając palcami po kilku z nich wyjęła tą której potrzebowała.
-..Ej! To bolało!
-Uwaga!!...
-A masz..
-...ej..
-...ała...
Podeszła do stolika przy którym siedziała już czwórka ślizgonów.
Nie poważni i nie odpowiedzialni. No cóż w końcu to byli ślizgoni. Niczego innego nie mogła się po nich spodziewać.
Z hukiem upuściła stos książek na stół, a ich głosy natychmiast ucichły.
Zdziwieni spojrzeli w stronę brunetki.
-Zaczynamy lekcje?- spytał Nott
....
-Nie sądzisz że jest w niej coś dziwnego?
-To prawda przez cały czas nie odezwała się do nas.
-Nie wiem jak ona to robi, ale zaczynam pojmować materiał.
-To zabawne że nauczyciele którzy przez cały dzień tłumaczą nam teorie i praktykę radzą sobie gorzej od Granger.
-Do mnie się odezwała-powiedział cicho Eric, jakby nie był pewny czy faktycznie chce im o tym mówić.
-Serio?- zdziwił się Willy
-T-to znaczy nie zupełnie powiedziała. Napisała mi na kartce"zapamiętaj to zaklęcie". Chodziło jej o "Glacius"
-Może to ma jakieś głębsze znaczenie
-Ty i te twoje zabawy w detektywa. Glacius może nam się przydać na lekcjach z Flitwickiem. Zabawa z ogniem rzadko kiedy kończy się dobrze.
....
-Gdzie wyście byli? Mieliśmy trening!- wściekły wpadł do salonu Slytherinu
-Nic nie mówiłeś o treningu
-Ponieważ zrobiliśmy go spontanicznie. Ale i tak powinniście byli się zjawić. Każdy był oprócz was- na jego twarzy wciąż widniał grymaz i niezadowolenie, jednak usiadł na fotelu przy stoliku.
-Byliśmy w bibliotece.Więc do końca semestru od godziny szesnastej do osiemnastej w każdy piątek jesteśmy zajęci.
-Wy i biblioteka?
-Musimy nadgonić trochę materiał.
-Nasi chłopcy to biedota umysłowa-po salonie rozszedł się stukot butów panny Greengrass-Granger okazała się na tyle łaskawa by im pomóc.
-Granger?- Draco nie ukrywał zaskoczenia-Nie wi...
-To uwierz Malfoy
....
-...Her-mio-naaaaa...- ostro podpity brunet wył jak wilk, wciąż uparcie powtarzając imię przyjaciółki.
Giny mimo iż nie dawała rady go podnieść wciąż uparcie ciągnęła go za rękę, jednak wybraniec ani drgnął.
-G-Gdzie oni są?!
-Giny!!- z oddali usłyszała wołanie swojego brata- już idziemy.
Nagle zza zakrętu zobaczyła dwie postacie.
-Nareszcie. Hermiona błagam zrób coś. Nie daję sobie z nim rady- poprosiła ruda.
Brązowłosa skinęła głową i przykucnęła przy siedzącym po turecku Potterze który z zamkniętymi oczami bujał się i krzyczał.Położyła dłoń na jego ramieniu.
Harry otworzył oczy a gdy tylko zobaczył dziewczynę rzucił jej się w ramiona.
Do jej nozdrzy doszedł ostry zapach alkoholu.
Nagle poczuła się jakby ktoś przyłożył jej paralizator do ramienia. Natychmiast się cofnęła a Harry upadł z hukiem na podłogę.
-Hermiona... t-twoje ramię- oczy Ginewry były wypełnione przerażeniem.
Skóra niesamowicie ją piekła. Czuła jakby ktoś ją właśnie przypalał.
Na jej ramieniu widniał czerwony ślad w kształcie dłoni.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 7

I pomyśleć że tego którego kochała zginął tak marnie.
Nie mogła go nazwać człowiekiem.
Ani potworem. Był czymś zupełnie nowym. Mieszaniną najgorszych bestii jakie istniały i będą istnieć.
Zapewne jeszcze przez najbliższe tysiąclecia czarodzieje na samo jego wspomnienie będą czuli nienawiść.
-A jednak coś osiągnął- wymamrotała ledwo łapiąc oddech. Nie było z nią dobrze, ale wiedziała że klątwa którą wypełniła poniesie takie konsekwencje. 
Zaraz po rzuceniu klątwy musiała się teleportować, w tamtej starej kapliczce na pewno unosił się do tej pory swąd czarnej magi połączonej ze smrodem gnijącego ciała mugola którego tam zostawiła.
Teleportacja jeszcze dodatkowo pogorszyła jej stan.
Nie wiedziała gdzie się znajdowała. Jedyne co czuła to ziemie pod sobą i nic więcej. Od dwóch dni już tak leżała, jej ciało było zbyt wyczerpane by wykonać jakąkolwiek czynność. Ból przeszywał ją całą, od czubka głowy aż po palce u stóp. 
Nie miała siły nawet otworzyć oczu. 
Od dwóch dni po prostu leżała i czekała na śmierć. 
...
-Cóż za dwa sprzeczne charaktery. 
Luna wesoło podskakiwała z nogi na nogę próbując nawiązać jakąkolwiek dłuższą konwersacje z Gryfonką. Mimo że na wszelkie zadawane przez nią pytania, brunetka odpowiadała jej tylko i wyłącznie kiwnięciami głową Luna zdawała się tym nie przejmować. 
-Hermiono, czy nie sądzisz ze Patrick Grin dziwnie się na nas patrzy? Czyżbym miała coś na twarzy?
Hermiona uniosła lekko głowę spoglądając na Krukonkę, po czym analizując jej twarz kiwnęła głową w przeczącym geście. 
-Ty też wyglądasz w porządku więc nie rozumiem o co mu chodzi- zdziwiona spojrzała w stronę bruneta na co ten zmieszany odwrócił się do niej plecami. 
-Czyżbym wprawiła go w zakłopotanie?- zachichotała cicho pod nosem.
....
-Przemyślałam sobie to wszystko.I sądzę że jeżeli tak dalej będziemy postępować to doprowadzimy do własnej autodestrukcji.
-Co masz na myśli?- Ron przerwał partię kart którą aktualnie odbywał z Harrym.
-Chodzi mi o Hermione.Próbowaliśmy wszystkiego. Rozmawialiśmy, prosiliśmy, błagaliśmy a na nią i tak nic nie działa. Wiem że to jej decyzja i że kiedy w końcu upora się ze swoimi problemami wróci do nas.
-Tak będzie najrozsądniej- Harry przytaknął jej głową ukazując jej tym samym poparcie i szacunek do jej decyzji.
Gdy tylko kątem oka zauważył że Ron otwiera buzie by coś powiedzieć, kopnął go w kostkę dając rudzielcowi znak że to nienajlepsza pora na jego "a nie mówiłem".
Ron rzucił bliznowatemu groźne spojrzenie, jednak po paru sekundach westchnął zrezygnowany.
-Dobrze. Tylko co my mamy teraz robić?
-Zachowujmy się tak jak zawsze. Tak jakby Hermiona wciąż była sobą.
....
-Patrz na tą wariatkę. Jak ona może się tak cieszyć? Czy ona nie widzi jej twarzy? Wyglądu? Zachowania?

-Hermiono chcesz ciasta?- niedostała żadnej odpowiedzi- Rozumiem że nie. To może naleśnika?- ponownie nic nie odpowiedziała-Troszkę szkoda że nie masz ochoty. To ciasto jest naprawdę pyszne.

-Zupełnie jakby mówiła do ściany.
-Wariatka
...
 Stałą pod prysznicem już z dobre pół godziny.Jednak nie wykonywała żadnych czynności. po postu stała i rozmyślała nad tym czy podjęła dobrą decyzję.
W jej głowie przeplatały się miliony myśli tworząc mętlik.
...

A jesień szła coraz głębsza.
Chłodny wiatr przemierzał pola i lasy, z drzew porośniętymi grzybami i mchem wszelkiego rodzaju, zrzucał pożółkłe liście które w niektórych miejscach błyskały czerwienią bądź brązem natomiast wśród traw wywoływał delikatne kołysanie, niczym matka kołysząca niemowlę do snu.

Ptaki ćwierkały i krakały gdzieniegdzie tworząc gwar i zamęt.
Ta jesień będzie inna. Nie będzie może piękna i idealna, lecz na pewno wyjątkowa.
Ta jesień to początek odrodzenia. 

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 6

To nie sprawiedliwe, że dano nam "przywilej" wyrażania uczuć.
Nie można się od nich uwolnić, a ci którzy z nimi walczą zazwyczaj ponoszą klęskę.
Ludzie silni zamykają je w małej ciasnej klatce i wciskają w najczarniejszą otchłań swojej duszy.
Ludzie obojętni, kompletnie nie poświęcają im uwagi. 
Brną przez życie pozostając na nie biernymi. 
Jednak co z tymi słabymi, dlaczego oni nie mogą ich kontrolować? Sporą część ich życia zajmuje ciągła bezsensowna i bezcelowa walka w której wciąż przegrywają zostając z niczym.
.....
Starała się skupić, jednak ten przeklęty mugol wciąż jej przeszkadzał. 
Czy tak trudno pogodzić się ze śmiercią?
Jeszcze godzina czy dwie i w końcu będzie mogła go zabić. 
Kolejny nędzny pełen rozpaczy i bólu wrzask.
-Zamknij się!- wściekła pochyliła się nad nim i przykładając mu różdżkę do gardła-W sumie to mogłam by cię zabić teraz.Jeszcze zdążę znaleźć jakiegoś robaka twojego pokroju. 
Wredny uśmiech pojawił się na jej twarzy,wyprostowała się i zaczęła śmiać się w amoku. 
-Nawet nie wiesz jak bardzo nie mogę się doczekać tej przeklętej pełni.
Brakowało jej tego.
Tak bardzo tęskniła za zabijaniem. Teraz niestety musiała się kontrolować by jej nie schwytano, w przeciwnym razie byłby to już koniec.
A to wszystko nie mogło się tak zakończyć. Miała jeden cel. Jeszcze jeden tak ważny dla niej cel. Dzisiaj wypełni jego pierwszą fazę.
Miała nadzieje że Draco zrobi swoje. Liczyła na niego i pokładała w nim wszelkie nadzieje.
Szlama umrze.
To będzie pamiątka pozostawiona po Bellatrix Lastrange.
....
-Szyja! Ściśnij szlamę za gardło i niech zdechnie! Draco, słyszysz mnie?Tylko tak ją zabijesz!
Jego ciotka, mimo kajdanek i związanych nóg wciąż próbowała się wyzwać aurorom. Jakiż był to żałosny widok.
Z dumą uniósł brodę w górę i cicho oznajmił sam przed sobą-Nie zamierzam skazić swoich rąk.
....
-Nie uważasz że Tom był bardzo smutnym człowiekiem?- Luna wychyliła się z nad książki którą Nevill czytał.
-Jaki Tom, kochanie?- zamknął książkę i położył ją na stoliku.
-Riddle- usiadła mu na kolanach przyglądając się dokładnie jego niezbyt zadowolonej minie. Po chwili ciszy złapała dłońmi jego twarz patrząc mu w oczy- Nie wspominaj. Nie myśl o tych krzywdach.
-Trudno jest o tym wszystkim zapomnie...
-Nie chce, żebyś zapominał.
-Tak
-Co tak?
-Był bardzo smutnym człowiekiem.

....
Skończyła nakreślać kręgi i spojrzała w stronę mugola.
Wyglądał okropnie. Był posiniaczony a z niektórych jego ran wciąż spływała krew.
Miała nadzieje że przeżyje do rozpoczęcia "ceremoni".
W innym wypadku musiała by czekać do następnej pełni.
Podeszła do niego i chwyciła go za włosy zaciągając go na środek najmniejszego kręgu, po czym chwyciła nóż i wbiła go niezgrabnie poruszając tępym ostrzem.

Do jej uszu doszedł piękny dźwięk wrzasków pełnych bólu i cierpienia a zapach krwi który uniósł się wokół przyjemnie drażnił jej nozdrza. Normalnie użyła by do tej czynności różdżki lecz nie mogła sobie odmówić przyjemności znęcania się nad nim.
Po czym ten sam nóż wbiła w swoją dłoń wycinając literę B.
Nachyliła swoją rękę nad wpółprzytomnym mężczyzną i cofnęła się do największego z kręgów pozwalając by krew z odciętej ręki mugola i jej własnej rany stworzyły ścieżkę łączącą oba kręgi.
Jej wzrok przeniósł się na tarcze zegara. Miała już tylko minutę.
Wyciągnęła kawałek brudnego i postrzępionego pergaminu i wymówiła wypisane na nim słowa 
-Watashi beratorikkusu Lastrange. Kowai hāmaionīgurenjā Lastrange kazoku no noroi. Noroi wa, kazoku no seitōna menbā ga dorako. Marufoi o kinyū shimasudesu 
 Wraz z wybiciem północy kręgi zaiskrzyły się czerwonym światłem a    ciało mugola zaczęło wyginać się z bólu na wszelkie możliwe strony.  
 -Shinu sono yakusoku no rikō no kekka to shite. Chi no noroi o 
okonau koto ga arimashou -nagle wokół zawiał silny i porywisty wiatr. 
Pozwoliła by już bezużyteczny dla niej kawałek pergaminu odleciał.Poczuła jak jej ciało przeszywa fala bólu, jednak mimo cierpienia na jej twarzy pojawił się uśmiech zwycięstwa. 
Udało jej się.


wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 5

-Dzisiaj moi drodzy zajmiemy się czymś zupełnie innym niż zazwyczaj. Będziemy pracowali nad kontrolą ognia i wody.
Uczniowie patrzyli ze zdziwieniem na nauczyciela- Ależ proszę się tak na mnie nie patrzeć.Są to nadprogramowe dzięki którym nauczycie się nie tylko jak panować nad dwoma żywiołami. Dzięki tym lekcjom nauczycie się również panowania nad emocjami.
Profesor Flitwick machnął różdżką, a przed każdym z uczniów pojawił się maleńki płomyk i stróżka wody.
-Musicie posłużyć się zaklęciem Mobiliarbus tak aby ogień i woda przyjęły kształt jaki chcecie.
Na początku spróbujcie zmienić wodę w klucz.
....
-Jak się czujesz?-zielonooki oparł głowę o ramie Ginevry.
-"Panna Granger nie panuje nad swoim wnętrzem"- przedrzeźniła złośliwie profesora-Co on może w ogóle wiedzieć o jej opanowaniu. Od ich śmierci ona nie zapłakała ani razu. Rozumiesz? Ani razu. Ja po śmierci brata płakałam każdej nocy przez okrągły miesiąc! Ona...- panna Wesley przerwała na chwile biorąc głęboki oddech, i spokojnie dokończyła-... jest aż nadto silna.
-Potrzebujesz jej                                                                      
-Ale to ona powinna potrzebować mnie.
Nic nie powiedział, podszedł do niej i pocałował ją w ramie zatapiając twarz w jej włosach. Ginevra delikatnie uniosła kącik ust w górę. On wiedział czego potrzebowała.
Ciszy i spokoju by móc opanować swoje myśli
...
 -Granger została upomniana.
-Jakie upomniania czy ty słyszałaś co Flitwick mówił?- brunet spojrzał na szatynkę jak na wariatkę-" Panna Granger  nie panuje nad sobą. Musisz się uspokoić moje drogie dziecko" Zresztą tobie i innym osobą powiedział to samo. Szczerze mówiąc nie rozumiem o co mu chodziło jako pierwsza zrobiła ten klucz i tylko jej wytrzymał do końca lekcji.
-Znów się nad nią rozczulasz- Pansy wykrzywiła z niezadowoleniem usta-Doskonale wiesz że ona tego nie lubi.
-Po pierwsze, nie rozczulam sie nad nią. Mówie tylko prawde. A po drugie, to skąd ty niby wiesz co lubi a czego nie lubi Granger?
-Kobieca intuicja
-Twoja kobieca intuicja o mało mnie nie zabiła pół roku temu- w ich rozmowę wtrącił się Malfoy który od dłuższego czasu czytał książkę- Zresztą powinniście sobie znaleźć ciekawszy temat do rozmowy. Zawsze wątpiłem w waszą inteligencje lecz nie sądziłem że staniecie się głupcami.

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 5

Dzień śmierci Czarnego Pana był jednym z najstraszniejszych i zarazem najszczęśliwszych dni w jego życiu. Od dziecka był uświadamiany kim jest Voldemort. Ciotka zawsze z dumą i pasją opowiadała o jego złu i chęci podporządkowania sobie ludzkości.
Jego matka zawsze powtarzała że ktoś kto raz umarł już nie wróci, a jednak Voldemort potrafił uchronić się przed śmiercią.
......

Prefekci a zwłaszcza ci Naczelni mieli wiele przywilejów ale także i obowiązków.
I niestety już niecałe dwa tygodnie po rozpoczęciu roku szkolnego, żądza adrenaliny i złośliwy charakter młodych czarodziei doprowadził do bójki czterech Ślizgonów z czwartego roku. Na ich nieszczęście wokół nich zrobiło się wielkie zbiegowisko i paru uczniów poinformowało o zaistniałej sytuacji samą Dyrektorkę.

I tak o to czwórka rozrabiaków zafundowała sobie trzytygodniowy szlaban przy czym jednocześnie obarczyli Hermionę obowiązkiem przypilnowania młodych węzy przy wykonywaniu szlabanu.

....
-Ej, Kaito... pst... Kaito...- rudy chłopak szturchał kolegę z ramię.
-Żadnych rozmów- burknęła brunetka, przewracając kolejną stronę w książce.
-Wiecznie zimna jak lód...- fuknął rudzielec pod nosem biorąc miotłę do ręki.
.......
-Ostatnio słyszałam jak inni uczniowie plotkowali o niej - podeszła do niego bliżej.
-Co mówili?
-Mówili o jej zmianie. Nie podoba im się teraz jej charakter.
-Zabolało cię to prawda?
-Wiem że nie powinnam się tym przejmować. Oni jej nie znają, nie wiedzą jaka jest. Ale to i tak zabolało.
-Będzie boleć- stwierdził oplatając szalik wokół szyi.
-Jestem na to gotowa
......
 -Jutro o tej samej godzinie?-młody Koreańczyk nieśmiało spytał Hermione która tylko kiwnęła głową.
....
-Nie uważasz że jest jakaś dziwna? Kiedyś reagowała inaczej na zaczepki.
-Waleczna lwica z niej była, co?
-N-nie żeby od razu lwica, ale zawsze się broniła.
-Ostatnio słyszałam że Lore wyzwała ja od szlam, a ona po prostu przeszła obojętnie. Jakby nie słyszała tego.
-Coś się z nią musiało stać. Tylko co to takiego?
-Oh, czyżby twoje opiekuńcze serduszko litowało się nad Panienką Granger?
-To nie jest zabawne. Ja się nią wcale nie przejmuję.
-O kim rozmawiacie?
-O Granger
-O Granger?- przytaknęli mu- Nie zbyt ciekawy temat
-Tobie humor chyba też się nie zbyt udziela- zauważył ślizgon.
-Nie będziemy o tym rozmawiać
-Nie będziemy o tym rozmawiać- przedrzeźniała go brunetka.



Obserwatorzy