czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział3

-Kto śmierciożercą stał się raz ten zostanie już nim na zawsze-słowa które jego ciotka wypowiedziała tuż przed więzieniem wciąż nie dawały mu spokoju.
Wiedział że była ona wariatką a wariaci często mówią głupie rzeczy. Jednak przeszłość tak jak i tatuaż na jego przedramieniu, nie dawała mu spokoju.Po nocach śniły mu się straszne rzeczy. Najczęściej byli to ludzie których torturowano a następnie zabijano podczas rządów Czarnego Pana.Gwałcone,poniżane, często też i torturowane kobiety którymi podwładni Voldemorda lubili się zabawiać wciąż pojawiały się w jego snach. 
Jednak tej nocy nie śniło mu się zupełnie nic. Po raz pierwszy od pewnego czasu w końcu się wyspał.

Jednak inaczej było w przypadku panny Granger która całą noc przesiedziała w swoim pokoju krzątając się bądź po prostu czytając przy kominku. Nie mogła spać. Od śmierci rodziców często zdarzały jej się takie noce.
---------
-Przerażasz mnie
-Dlaczego mój drogi przyjacielu?
-Zachowujesz się jakbyś brał jakieś dziwne eliksiry. A może ty po prostu jesteś pijany?
Draco od samego rana emanował humorem i energią.Co zaskoczyło wiele osób które często przebywały w jego otoczeniu a zwłaszcza jego przyjaciół.
-Nie jesteś ani trochę zabawny Blaise-odparł,wstając z miejsca i udając się do wyjścia z sali.
--------
-Hermiono nie powinnaś jednocześnie czytać i chodzić.Możesz na kogoś wpaść i go potrącić
-Luna-brunetka zmroziła ją ostrym spojrzeniem-Proszę cię,nie pouczaj mnie.
-J-ja.Już będę cicho-spuściła głowę zakłopotana. Wolała po prostu nic nie mówić i odpuścić niż narazić się Hermionie. Kto mógł wiedzieć co zrobiłaby kiedy ktoś by ją zdenerwował.

-A kto taki? Czyżby nie panna Granger?- okazja na sprawdzenie tego nadarzyła się szybciej niż Luna się spodziewała. Gyfonka natychmiast stanęła w miejscu i zamknęła książkę z hukiem po czym spojrzała ostro w storone Notta i jego sługusów.
-Czego chcesz?-jej głos był ostry i lekko ochrypły, dzięki temu sprawiała wrażenie groźnej.
-Mamy do ciebie pewną sprawę...
Przyglądająca się całej sytuacji Panna Lovegood błagała w duchu samego Merlina aby to spotkanie skończyło się tylko kłótnią. Jeżeli ktoś zrobiłby coś niewłaściwego dyrektorka mogłaby ich wyrzucić ze szkoły.
-...chcemy, chcemy abyś udzieliła nam korepetycji.
-Co?- Krukonka zamarła. Nie tego się spodziewała-Dlaczego...
-Dobrze-Hermiona bez dłuższego rozmyślania postanowiła spełnić ich prośbę.
To był dla Luny zbyt wielki szok. Hermiona Granger,mugolaczka i prawa ręka gryfonów zgodziła się wyświadczyć przysługę swoim dotychczasowym największym wrogom.
-N-naprawdę?Myśleliśmy że...
-To źle myślałeś Nott. Zgadzam się ale zaczniemy dopiero za miesiąc.
-Czemu?!
-Jest początek roku. Nawet nie wiesz czego będziesz się uczyć.Nie mam na tę chwile w czym wam pomóc.
-Ach no tak,racja
-Chodź Luna-Hermiona złapała przyjaciółkę za ramię ciągnąc ją w najbliższy i w miarę pusty korytarz.
-Hermiono!Dlaczego się zgodziłaś?
-Dlaczego miałabym się nie zgodzić?
-Ponieważ to Ślizgoni. A do tego sami chłopcy...
-Wiem.
-A co jeśli oni chcą...
-Luna, naprawdę wierzysz że ktoś chciałby tak zimną osobę jak ja?
-Ummmmm....
-To było pytanie retoryczne.


Obserwatorzy