poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 5

Dzień śmierci Czarnego Pana był jednym z najstraszniejszych i zarazem najszczęśliwszych dni w jego życiu. Od dziecka był uświadamiany kim jest Voldemort. Ciotka zawsze z dumą i pasją opowiadała o jego złu i chęci podporządkowania sobie ludzkości.
Jego matka zawsze powtarzała że ktoś kto raz umarł już nie wróci, a jednak Voldemort potrafił uchronić się przed śmiercią.
......

Prefekci a zwłaszcza ci Naczelni mieli wiele przywilejów ale także i obowiązków.
I niestety już niecałe dwa tygodnie po rozpoczęciu roku szkolnego, żądza adrenaliny i złośliwy charakter młodych czarodziei doprowadził do bójki czterech Ślizgonów z czwartego roku. Na ich nieszczęście wokół nich zrobiło się wielkie zbiegowisko i paru uczniów poinformowało o zaistniałej sytuacji samą Dyrektorkę.

I tak o to czwórka rozrabiaków zafundowała sobie trzytygodniowy szlaban przy czym jednocześnie obarczyli Hermionę obowiązkiem przypilnowania młodych węzy przy wykonywaniu szlabanu.

....
-Ej, Kaito... pst... Kaito...- rudy chłopak szturchał kolegę z ramię.
-Żadnych rozmów- burknęła brunetka, przewracając kolejną stronę w książce.
-Wiecznie zimna jak lód...- fuknął rudzielec pod nosem biorąc miotłę do ręki.
.......
-Ostatnio słyszałam jak inni uczniowie plotkowali o niej - podeszła do niego bliżej.
-Co mówili?
-Mówili o jej zmianie. Nie podoba im się teraz jej charakter.
-Zabolało cię to prawda?
-Wiem że nie powinnam się tym przejmować. Oni jej nie znają, nie wiedzą jaka jest. Ale to i tak zabolało.
-Będzie boleć- stwierdził oplatając szalik wokół szyi.
-Jestem na to gotowa
......
 -Jutro o tej samej godzinie?-młody Koreańczyk nieśmiało spytał Hermione która tylko kiwnęła głową.
....
-Nie uważasz że jest jakaś dziwna? Kiedyś reagowała inaczej na zaczepki.
-Waleczna lwica z niej była, co?
-N-nie żeby od razu lwica, ale zawsze się broniła.
-Ostatnio słyszałam że Lore wyzwała ja od szlam, a ona po prostu przeszła obojętnie. Jakby nie słyszała tego.
-Coś się z nią musiało stać. Tylko co to takiego?
-Oh, czyżby twoje opiekuńcze serduszko litowało się nad Panienką Granger?
-To nie jest zabawne. Ja się nią wcale nie przejmuję.
-O kim rozmawiacie?
-O Granger
-O Granger?- przytaknęli mu- Nie zbyt ciekawy temat
-Tobie humor chyba też się nie zbyt udziela- zauważył ślizgon.
-Nie będziemy o tym rozmawiać
-Nie będziemy o tym rozmawiać- przedrzeźniała go brunetka.



Obserwatorzy