niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 10

Zawodnicy Ślizgońskiej drużyny Quidditcha stali w rzędzie na środku boiska.
-Mieliśmy bardzo długą przerwę i każdy z nas wie czym była spowodowana.
Jednak teraz-Draco niebezpiecznie zmrużył oczy wywołując lęk u kilku zawodników-ćwiczenia będą codziennie aż do meczu z Krukonami. W tym roku nie przyjmujemy rekrutów, jako że sam ich wybrałem i sprawdziłem.Alex Treworhy i Elvias Drawn z trzeciego roku- niemalże równocześnie wystąpili z szeregu- Thomas Gordon z piątego roku ,Teodor Nott, Jeremiah Gottwald, Eric Cardemonde i Will Lamperouge- pośród pięciu wymienionych osób z szeregu wystąpił tylko pięcioroczniak.
Malfoy Groźnie wiódł wzrokiem po zawodnikach jednak żaden z niech nie posiadła twarzy tych czterech idiotów.
-Blaise, wiesz coś o tym?
-A co ja jestem? Jak chcesz wróżki to se kup- odpowiedział obojętnie i siadając leniwie na trawniku.
-Jak widzę niezbyt cię to obchodzi-wysyczał przez zęby
...
Gdy młody Malfoy wszedł do Wielkiej Sali od razu wychwycił wzrokiem czterech Ślizgonów i podszedł do niech waląc pięścią w stół. Kilka osób z jego domu spojrzało spojrzało na niego dziwnie jednak tak jak reszta zajęli się posiłkiem i rozmowami.
-D-draco. Cześ-ść, co słychać?
-Co słychać? Mieliśmy dzisiaj pierwszy trening a was nie było! To słychać.
Patrzyli na niego przerażeni i czekali tylko na kolejny atak wrzasków i pouczań.
-Cz wy jesteście nie poważni? Podczas gdy całą drużyna ciężko pracuję na nasz sukces wy się obijacie cały...
-Nie prawda!- przerwał mu Willy
-Nie prawda? W takim razie co niby rozbiliście?- blondyn wyprostował się i założył ręce na pierś patrząc na wystraszonego Willyego z góry.
-My, my się uczyliśmy. Tak, uczyliśmy się. W bibliotece.
-Myślisz że uwierzę w coś takiego?
-Ale to prawda-do rozmowy wtrącił się Teodor
-Wy nie umiecie się uczyć
-My nie. Ale Granger tak!
Jeremiah nagle poczuł na sobie zabójczy wzrok trójki przyjaciół.
Każdy kto uczęszczał do Hogwartu a tym bardziej każdy kto był ze Slytherinu i to do tego z tego samego rocznika co Draco wiedział że Hermiona Granger to jego nemezis.I nie ważne czy łaskawy Czarny Świr żył czy wąchał kwiatki od dołu.
Irytowało go to że nie mógł pojąć jak ktoś kto pochodzi z rodziny mugoli i o świecie magii dowiedział się dopiero w wieku 11 lat mógł posiadać taką wiedzę na temat świata w którym on był wychowywany od dziecka.
-A więc to sprawka Granger- na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech- Jutro macie się zjawić na treningu- rzucił na odchodne i odszedł od nich zostawiając ich z lekkim mętlikiem w głowie.
-Czemu tak łatwo odpuścił?
...
-Granger stój!
Wraz z chłodnym jesiennym wiatrem do jej uszu dotarł niemiły wrzask.
Delikatnie przystanęła a gdy odwróciła się jej oczom ukazała się Draco Malfoy.
Na jego twarzy malowała się wściekłość i podirytowanie.
Stanął przed nią zaciskając pięści, po chwili uniósł głowę i wlepił wzrok w jej źrenice.
Nie bał się.Był przygotowany na to spojrzenie.
-Śmierdzisz śmiercią Granger- jego przykre słowa spotkały się z ciszą, więc po chwili dodał-To idiotycze. W końcu to ja byłem śmierciożercą.
Jej brew przez ułamek sekundy niebezpiecznie się poruszyła.
-"Chyba jednak masz jeszcze jakieś uczucia"-powiedział sam do siebie-Wiesz co Granger,masz mnie. Dobry sposób na dokopanie Malfoyowi. Krzywdzenie uczniów z jego domu, nieźle to sobie wymyśliłaś...
Nie zamierzała go dłużej słuchać, pere sekund które mu właśnie poświęciła były zmarnowane przez jego niedorzeczne słowa.Chciała odejść jednak gdy wykonała niecały obrót poczuła na swoim nadgarstku jego palce.
Już to gdzieś czuła.
Ah, no tak...
Ten ból...
-Jeszcze nie skończyłem szl...
...podobny do tego kiedy Harry złapał ją za ramię.Jednak ten był bardziej bolesny.
Czuła jak przeszywa całe jej ciało paraliżując ją od środka.Nie mogła się poruszyć jednak w środku zwijała się z bólu.
Ostatnie co zdołała zobaczyć to przerażony wzrok Malfoya.
Zupełnie jakby się jej bał...






Obserwatorzy