sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 18

-Już tylko parę tygodni do świąt,czy to nie wspaniale?Śnieg,świąteczne ozdoby i dekoracje,sklepowe wystawy,miliony światełek i Wigilia-uradowana Luna kręciła się wokół własnej osi w pokoju wspólnym Ravenclawu.
Natomiast Nevil z delikatnym uśmieszkiem na ustach spoglądał na nią ukradkiem.
Nagle poczuł jak na niego wskoczyło coś ciężkiego a materac na kanapie znacznie się ugiął. 
-A ty się cieszysz? 
-Oczywiście że się cieszę-delikatnie musnął swoimi wargami jej policzek na którym pojawił się delikatny rumieniec.
-Ciekawe czy Hermiona też będzie się cieszyć.Może zdąży się wybudzić do tego czasu. 
-Dla niej święta to tylko zmartwienie,lepiej żeby nie obudziła się przed nowym rokiem. 
-No cóż,przynajmniej porządnie się wyśpi.
-Ależ z ciebie głuptas.
....
Siedziała przed potężnym mosiężnym biurkiem,które ewidentnie podkreślało jej status w Szpitalu Świętego Munga.Natomiast wokoło poustawiano pełno półek które były zapchane książkami.dokumentami,kartotekami i wieloma różnorodnymi papierami.
Bardziej przypominało to maleńką bibliotekę,bądź antykwariat niż gabinet jednak Petrze ten stan rzeczy.
-Mamy coś-zdyszany Patrick wbiegł do gabinetu swojej przełożonej.
-Aż mnie ciarki przeszły-podniosła głowę znad dokumentów i schowała pióro do kieszeni od fartucha-Więc co takiego dzieciaczki odkryły?-spytała z wrednym uśmiechem zakładając nogę na nogę.
-Laura wylała przez przypadek próbówkę krwi pacjentki Granger.
-Cóż za niezdarna dziewucha.
-Jednak,gdyby nie ona nie mielibyśmy pojęcia że gdy krew Malfoya i Ganger wymiesza się,natychmiast paruję.
-Paruje?
-Dokładnie,paruje.Mieszanka ich krwi paruję niczym wrzątek,a przy tym nie wydziela zapachu.
-Dokumenty wypełnione?-Patrick przytaknął twierdząco-W takim razie idziemy na spotkanie.
-Jakie spotkanie?
-Rodzice chłopaka są w szpitalu.
-O nie,nie ma mowy żebyś znów mnie w to wrobiła.Ja nie idę.
-Dobrze,w takim razie sama pójdę-podeszła do drzwi jednak chwytając za klamkę odwróciła się na moment i spojrzała znacząco na bruneta.
-Właśnie straciłem prace,prawda?
-Prawda
-No dobra-westchnął ciężko-pójdę z tobą.
-No widzisz,i znów ją masz.
.....
Stali za szybą patrząc na Malfoyów którzy byli w trakcie rozmowy z Draconem.
Gdy tylko Państwo Malfoy dostrzegli magomedyków przewali rozmowę i wyszli z sali zamykając a sobą drzwi.
Laura spojrzała pytająco na Patricka jednak on tylko uniósł bezradnie ramiona.
-Państwo Malfoy?Miło mi państwa poznać.Jestem głównym lekarzem prowadzącym leczenie pastwa syna,a to mój partner Patrick Saji.-wyćwiczony uśmiech i wymuszony ton głosu który ma sprawiać by ludzie wokół nie czuli stresu jaki panuję wokoło,to podstawa dobrego lekarza.
-Miło mi państwa poznać-brunet uścisnął dłoń Lucjusza po czum delikatnie ucałował dłoń Narcyzy
-Czy wiedzą państwo co dolega naszemu synowi?Draco...
-Kiedy będzie mógł wrócić do szkoły,nie chciałabym aby zaniedbał naukę-wcięła się Pani Malfoy.
-Niestety ale jeszcze nie wiemy co stało się Draconowi i jego koleżance jednak biorąc pod uwagę to że stan zdrowia państwa syna znacznie się poprawił najprawdopodobniej zostanie jeszcze u nas trzy tygodnie.
-Trzy tygodnie?Myślałam że wypuścicie go przed świętami.
-Przecież Draco czuje się już dobrze czyż nie?.Jest czystym okazem zdrowia-Lucjuszowi ewidentnie nie podobało się postępowanie magomedyków jednak starał się zachować cierpliwość. -Zwykły Kołgonek nie mógł wywołać zbyt wielu szkód.
-Zwykły kto?-zdezorientowany Patrick patrzył na Malfoyów jakby powiedzieli mu że Voldemord ponownie zmartwychwstał.
-Czy Państwo w ogóle mają pojęcia dlaczego państwa syn znajduje się w naszym Szpitalu,prawda?
-Draco powiedział że zaatakował go Kołgonek gdy spacerował niedaleko lasu-wyjaśniła zawstydzona Narcyza.Zorientowała się że jednak Draco musiał ich okłamać.
-Proszę za mną
....


 Wiem wiem wiem długo mnie nie było.
I nie wiem jak się wytłumaczyć ale chyba zwale całą winę po prostu na lenistwo i brak czasu.
No cóż nie będę ukrywać że w ciągu tej pauzy oceny mi podskoczyły,jeszcze do tego święta jesiene lenistwo i brak pomysłu na rozdział skumulowały się w taki kłębek niechęci że przez 2 miesiące nie zaglądałam na bloga.
Ale wracam więc :)
No a nutka na dziś to piosenka która od tygodnia nie daje mi spokoju i to dzięki niej napisałam cały rozdział i postanowiłam wrócić.
I jestem pewna że nie spodoba się wielu osobą ale i tak ją wstawię bo to przy niej pisałam ten rozdział.

Puppet - Scribble (The Eden Project Edit)


https://www.youtube.com/watch?v=ZwIh4U2pLww


wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział 17

~-Niee!!-rozpaczliwy krzyk kobiety donoszący się z salonu zjeżył mu włosy na karku.
  Gdy tylko wkroczył do pomieszczenia ujrzał Bellatrix stojącą nad kobietą która przytulała                   martwe ciało starszego mężczyzny.
  Natychmiast wyciągnął swoją różdżkę z kieszeni i stanął przed swoją ciotką mierząc w nią                 kawałkiem derwna,jednak ona zupełnie go nie dostrzegała.
  Podeszła do kobiety i złapała ją za włosy przyciskając do podłogi i swoją różdżkę do jej szyi.
  Próbowała się wyszarpać z mocnego uścisku Belli jednak jej ciało odmówiło posłuszeństwa.
  -D-dlaczego?-wykrztusiła z pomiędzy szlochów.
  Czarownica uśmiechnęła się przeraźliwie i nachyliła się przy twarzy mugolki szepcząc jej do ucha
  -Ponieważ jesteście robalami.
  Zaraz po tym z jej różdżki wydobyło się zielone światło a ciało kobiety opadło bezwładnie na        ziemię.
 Czarownica wyprostowała się dumnie i wyrównała szorstkim ruchem swoją szatę po czym wyszła z  budynku zupełnie jakby nic się nie stało.
 Natomiast Draco wciąż stał sparaliżowany,przed ciałem kobiety która jeszcze parę minut temu  walczyła o życie.
 Otrzeźwił go dopiero trzask zamykanych drzwi i głośne
 -Mamo Tato,wróciłam nawet nie wie...
 W salonie stanęła mała ciemnowłosa dziewczynka,która gdy tylko zobaczyła swoich rodziców  leżących bezwładnie na ziemi natychmiast podbiegła do nich i zaczęła szarpać ich za ubrania.
 -Mamo,obudź się..
 Blondyn chciał ją złapać i wyprowadzić z domu jednak za  każdym razem gdy próbował dotknąć dziewczynkę jego  dłoń przenikała przej jej ciało.
 Draco zrozpaczony patrzył jak dziewczynka do skutku  próbuję wybudzić swoich rodziców.~
....
Na początku myślał że to tylko sen,jednak nawet gdy całkowicie się wybudził wrzaski "o pomoc" nadal nie ustały. 
Mimo iż miał na sobie tylko piżamę, wyszedł na sali. Jakież było jego zdziwienie gdy zobaczył niemalże pusty korytarz, zupełnie jakby nie słyszeli tego że ktoś woła o pomoc. 
Nie wiele się zastanawiając podszedł do starszej magomedyczki która przechadzała się pilnując by w razie nagłego przypadku pomóc chorym.
-Pani też słyszy te wrzaski?-spytał niepewnie.
-Oczywiście-odpowiedziała beznamiętnie. 
Draco przez chwile spojrzał na nią jak na wariatkę. 
-Więc czemu nie pójdzie Pani temu komuś pomóc?
-Ludzie z dołu poradzą sobie z tym,poinformowano mnie że to tylko chłopiec który zatruł się eliksirem łzawiącym więc do niczego im się nie przydam, bardziej mnie potrzebują tutaj.
-Zroumiem. No nic, dziękuję za odpowiedź- pożegnał ją z uśmiechem jednak w myślach kacił się za to że w ogóle zapytał ją o co kolwiek. Czuł się jakby go skarciła, za zadanie jej pytania na tak oczywistą rzecz.
Przez pewną chwilę zastanawiał się czy nie sprawdzić co tam się dzieje jednak z każdą chwilą krzyki ustawały więc postanowił nie wcinać się w nie swoje sprawy.
Zwłaszcza że miał własne problemy, jego rodzice mają przybyć za parę godzin do Munga a on kompletnie nie miał pojęcia co powinien im powiedzieć czy też jak się zachować.
Z chwilą gdy hałasy całkowicie ucichły Draco pochłonął się w śnie.
....
Słysząc czyjeś kroki natychmiast schował dokumentacje z powotem do szuflady i przykrył się peleryną.
Chwile później drzwi się uchyliły i do pomieszczenia weszła młoda magomedyczna.
Kożystając z tego że zostawiła otwarte drzwi, wyminął ją przy jednej z z szafek i przemykając korytarzami jak tylko najszybciej sie da wyszedł ze szpitala kierując się w stronę Dziurawego Kotła który jako jedyny z budynków na ulicy pokątnej był otwarty dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Gdy tam dotarł Ron i Giny już na niego czekali.
Harry tylko machnął na nich dłonią i cała trójka wyszła na ulicę Londynu.
Gdy tylko weszli w tzw. "Cichą Strefę" Giny zaczęła rozmowe.
-A więc co się dowiedziałeś?
-Wiem tyle co oni.
-Czyli co, do cholery?!-zniecierpliwił się rudowłosy
-Czyli,nic Ron.Oni nie mają kompletnego pojęcia ci jej dolega.Natomiast wiem co się stało,ale to opowiem wam już w szkole.
Ron westchnął ciężko, jednak postanowił dłużej nie ciągnąc tematu, gdyż dotarli do ulicy z której teleportowali się do Wrzeszczącej Chaty.
-Niebo tutaj jest znacznie ładniejszej niż w Londynie, nie sądzisz?
-Masz racje-zgodził się z nią brunet.
-Jejku,spać mi się chcę-gryfon głęboko ziewnął.
-Ron,tobie całe życie chce się spać
....
-Patrick,spójrz na to
-Jak to możliwe?-zszokowany brunet spoglądał na erlenmajerkę z której unosiła się parująca krew.
Samo to że krew wyparowała na jego oczach nie byłoby takie szokujące gdyby nie to że wyparowała ona na w skutek wymieszania krwi Dracona i Hemiony.
-Są dla  siebie toksyczni.To tak jakby on był jej trucizną.
-O czym ty mówisz?
-To tak jak z uczuleniem na pszczołę.Musimy poinformować o tym Petre-brunetka delikatnym obrotem różdżki wyczarowała samopiszące pióro z pergaminem które zaczęło pisać to co mu podyktowała.
-Petra będzie wściekła-jego głos brzmiał tak jakby bardziej zadał jej pytanie niżeli stwierdził fakt.
-Tak,Patricku będzie wściekła. Jednak na jej twarzy zobaczysz tylko uśmiech.
-Niby skąd to wiesz?-nie uzyskał niestety odpowiedzi.Laura ponownie zaczęła dyktować pióru co ma pisać.
-..po przelaniu próbówki...
...
Wysoko uniesione głowy, dumna postawa i przyśpieszony krok to tylko parę z wielu czynności które były charakterystyczne dla Malfoyów.
Jednak na ich twarzach,które w zwyczaju zdołały być przyozdobione maskami obojętności i pogardy tym razem widniał smutek i strach.
-Nie mogę uwierzyć że to musiało się przydarzyć akurat naszemu synowi Narcyzo.
-Mi też jest z tym ciężko,myślałam że sytuacje zagrażając jego życiu już nigdy nie powrócą. Najwyraźniej bardzo się pomyliłam.
....
Jejku, nareszcie odzyskałam laptopa.
A wraz z powrotem laptopa powróciły też i gify.
Cóż tu wiele mówić.
Najbliższy rozdział będzie pewnie za tydzień albo i krócej(bądź dzień czy dwa dłużej) ale to ze względu na to że mam tzw. "zajęcia praktyczne" które mam od 8:00 aż do 15:00.
Nie poprawiony(nie chce mi się teraz,zrobię to jutro).
A więc "Nuta na dziś" może się wam nie spodobać ale ja po prostu zakochałam się w tej piosence już jakiś czas temu.

Arctic Monkeys - Stop The World I Wanna Get Off With You 

https://www.youtube.com/watch?v=IXTMDLbaIeg

poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział 16

Plan był prosty, niedopracowany ale jednak skuteczny, z chwilą wybicia godziny 23:00 teleportowali się z sowiarni na jedną "mroczniejszych" Londyńskich uliczek.
Dokładnie piętnaście minut zajęło im dojście do Purge & Dowse.
Stary manekin wpuścił ich bez problemu, w tych czasach Szpital był wypełniony niemalże po brzegi.
Ludzie codziennie, przybywali i opuszczali masowo szpital.
Przez co osłona Munga znacznie zmalała.
Gdy tylko dostali się do środka schowali się w maleńkim magazynku z eliksirami.
Nachyli się w swoje strony zakładając ręce na swoje barki.
-Tak więc ja i Ron odwrócimy ich uwagę a ty wkradniesz się jak najszybciej do Sali Dokumentacyjnej.Ron pamiętasz jak to idzie?-spytała rudowłosa.
-Oczywiście- odpowiedział pewnie, na co Giny tylko przytaknęła głową.
-Idziemy.
....
 Od kilku minut szedł za nią w milczeniu, a z każdą chwilą był coraz bardziej podirytowany.
 -"Przecież mieliśmy rozmawiać a nie spacerować. W ogóle co to ma być? Kim ona do cholery  jest?"- wciąż rozmyślając nie zauważył że magomedyczka przystanęła i wpadł na jej plecy- Wybacz- powiedział cicho.
 -Nic się nie stało- wskazała mu ręką na szybę.
Mimo panującego mroku Draco rozglądnął się po sali znajdującej się za szybą, a gdy tylko zobaczył dziewczęce brązowe loki zrozumiał gdzie się znajduję.
 -Czemu mnię tu przyprowadziłaś?-spytał z wyrzutem patrząc się na jedną z pikających aparatur.
Nie uzyskał natychmiastowej odpowiedzi, więc patrzył tylko zniecierpliwiony na kobietę.
Po dłuższej chwili milczenia Petra wzięła głeboki oddech i zadała nurtujące ją od pewnego czasu pytanie.
 -Czy rzuciłeś na nią zaklęcie? Klątwę? Cokolwiek?
 -Jesteś nietaktowna, i nie nic jej nie zrobiłem, niby czemu miałbym coś jej zrobić?
 -Byłeś śmierciożercą i wiem że ją nienawidzisz.
 -To prawda, nienawidzę jej. Przez cały lipiec i sierpień myślałem że mógłbym ją nawet polubić, w końcu to dzięki niej zginął "On". Jednak od kiedy wróciliśmy do Hogwartu czuje się jakby wysysała  ze mnie energie.A to przecież takie głupie-oparł głowę o szkło.
 -Rozumiem.Mam jeszcze jedno pytanie-przerwała na chwilę biorąc głęboki wdech-Jak to się działo?  Dlaczego to się stało i co czułeś podczas.. no sam wiesz czego.
  -Chcesz wiedzieć jak przestałem być prawiczkiem?-spytał z delikatnym uśmiechem na twarzy.
 Petra szturchnęła go w ramię.
 -Idioto, przecież wiesz o co mi chodzi.
 -Wiem-westchnął-Jest to trudne dla mnie, biorąc pod uwagę że o mało jej nie zabiłem.
 -Przecież jej nienawidzisz-powiedziała zdziwiona jego wypowiedzią.
 Draco wyprostował się i dokładnie przyglądnął każdej smudze na szybie.
 -To prawda nienawidzę.Pragnę żeby zniknęła z tego świata, jednak to nie jest powód by ją zabić.
 Draco zamilkł zastanawiając się czy rozmowa z tą kobieta nie zaszła za daleko.
 Przecież nie może się zwierzać komu popadnie, a co dopiero kobiecie którą pierwszy raz widzi na oczy.
 -Tak w ogóle to kim ty jesteś?
 -Petra Ral główny magomedyk Szpitala Świętego Munga,muszę odkryć co wam dolega i  wyleczyć was zanim umrz...
 -Chwila,chwila! Stop! Czy ja umrę?-blondyn lekko spanikował.
 -Na razie nic na to nie wskazuje, jednak jeśli chodzi o nią-Petra zwróciła swój wzrok na Granger-..  jeśli nic nie zrobimy najprawdopodobniej wrócisz tylko ty.Więc proszę, opowiedz mi o tym.
 Na parę minut nastała cisza, jednak Petra cierpliwie czekała aż w końcu Draco się odezwie. Mimo iż chciała jak najszybciej wyciągnąć od niego potrzebne informacje to w jej głowie wciąż paliło się światełko dające jej do zrozumienia że jeżeli będzie zbyt naciskać Draco może nic jej nie powiedzieć.
 -To było nad jeziorem, nawrzeszczałem na nią a ona od tak chciała odejść jakby zostawiała  niepotrzebnego śmiecia. Ja naprawdę nic nie zrobiłem, złapałem ją tylko za rękę, a gdy przyszedł ten  nagły ból czułem jakby...
      _____
.....
-Pomocy! Błagam pomocy! Mój brat! O-on się czymś zatruł!!- Giny wołała spanikowana ledwo niosąc opierającego się o nią Rona.
Z jego ust wypływała piana którą co chwile się dławił.
Harry pod przykrywą peleryny niewidki przyglądał się uważnie aż jego przyjaciele dadzą mu znak by mógł wkroczyć.
...........
Jezuu przez cały dzień myślałam że opublikowałam rozdział a ja głupia zapisałam go w wersji roboczej. Ale mam 2min do północy więc nie spóźniłam się:)
"Nutka Na Dziś" to
Madeon- Pop Culture
https://www.youtube.com/watch?v=C2-mXsxGDc8
Wesoła i ruchliwa, tylko takimi słowami mogę ją opisać.

czwartek, 2 października 2014

Jako że wciąż nie odzyskałam laptopa zdecydowałam się opublikować jutro rozdział bez gifów. Przykro mi ale wszystko mam zapisane na dysku do którego nie mam dostępu.
Pozdrawiam :)

wtorek, 23 września 2014

Wybaczcie.

Hehehe  he
Nie wiem jak wam to powiedzieć ale mój laptop jakby nie patrzeć aktualnie znajduję się w rękach policji.
Powiedzieli że oddadzą mi go za tydzień.
Jestem zmęczona,niewyspana, wścoekła i pozbawiona dostępu do telefonu i komputera.
Nie ma co sie martwić ponieważ to nic poważnego ale nie chce pisać poprostu że rozdziału nie będzie bo mi sie nie chce czy cos. Rozdział jest napisany ale gifów jeszcze nie dobrałam a mam je zapisane na dysku w laptopie.
Wracam za tydzień.
Pozdrawiam

niedziela, 14 września 2014

Rozdzial 15

-Więc co to do cholery może być?!-brunetka nerwowo chodziła po sali spoglądając na wszystko zabójczym wzrokiem.
-Lauro, uspokój się...
-Wytłumacz mi Patricku jak mam się uspokoić. Ta dziewczyna nie przeżyje do wiosny, nie możemy wykonać żadnych większych badań a jedyny ślad na jaki możemy liczyć to bełkot tego gówniarza!Nawet jego nie możemy zbadać ponieważ dopiero się przebudził, a czasu mamy coraz mniej!
Trzask,rozbijanej donicy,ubrudzona ziemią podłoga i kropla krwi spływająca po palcu prosto na biał dywan wywołała u Petry niemiły deszcz.
Ludzie mieli racje, może i Laura była dobrym magomedykiem jednak jej burzliwy charakter przysparzał sporo problemów nie tylko jej ale i jej przełożonym czy też znajomym.
-Masz problemy psychiczne czy co?-oburzona Petra wstała ze swojego krzesła i podeszła do brunetki patrząc na nią pogardliwie.
-Cóż, w sumie to tak. Chłoszczyć- leniwym machnięciem różdżki sprzątnęła cały bałagan a skaleczony palec owinęła w chusteczkę.
-Skoro panience już przeszło zajmijmy się naszym zadaniem-blondynka podeszła do wielkiej tablicy wiszącej na ścianie i chwyciła niebieski marker w dłoń-Wszystko co wiemy?
-Chłopak pochodzi ze starej rodziny czystokrwistych, jego rodzice jaki on sam byli śmierciożercami jednak zostali uniewinnieni.
Dziewczyna to mugolka, większość ludzi zna ze względu na to że jest przyjaciółką Harrego Pottera...
-Cholera, jak tylko prasa się dowie będziemy mieli nalot dziennikarzy. Ale tym zajmiemy się później, kontynuuj.
-Z tego co Max się dowiedział, wygląda na to że są wrogami od bardzo dawna. Ponoć dzieciak często lubił ją poniżać więc możliwe że to on coś zmajstrował.
-O mało co nie zginął, jeśli życie mu miłe nie zrobiłby czegoś takiego. Dziewczyna zresztą też nie.
-W takim razie nikt z nich tego nie zrobił. Poszukiwaniem sprawcy zajmie się zapewne ministersto. Jakie mamy objawy?
...
-Ale jak to?
-Ojciec napisał że wywołało to burzę w ministerstwie, ciągłe łapanie śmierciożeców nie jest takie łatwe jak to się wydaje. Sprawa Hermiony została przydzielona jakiemuś aurorowi który nie chce puścić pary z ust.
-Czyli niczego się nie dowiedzieliśmy.
-Nie do końca Harry. Tata powęszył trochę w mungu. Najlepsi magomedycy się nią zajmują...
-To chyba dobrze że ma dobrą opiekę.
-Nie do końca, Harry
-Niby czemu?
-Ponieważ zespół który się nią zajmuje jest przydzielany bardzo rzadko. Najczęściej zajmują się osobami umierającymi.
.....
Po raz kolejny przewrócił się na drugi bok głęboko wzdychając. Od kiedy się obudził nie mógł zasnąć, czuł się dziwnie myśląc o tym że leżąca parę sal dalej Granger umierała.
Nawet jeśli to była ona to i tak czuł się winny.
A przecież obiecał sobie już nigdy nikogo nie zabijać, więc dlaczego los podsyłał mu kłody pod nogi.
Nagle we framudze drzwi stanęła blondwłosa magomedyczka w długim, białym kitlu.
-Musimy porozmawiać-machnęła ręką dając mu znak by poszedł za nią.
...

-Piękną mamy dzisiaj pogodę
Giny stała na brzegu jeziora, a za nią wciąż nieświadomi Ron i Harry uważnie patrzyli na każdy jej ruch
-Przypuszczam że nie o pogodzie chciałaś rozmawiać.
-Musimy się tam zakraść. Skoro
dyrektorka nie chcę nas do niej dopuścić, to sami ją znajdziemy. Co o tym sądzicie?- gryfonka spojrzała na nich niepewnie.
Giny miała racje, pogoda była piękna,chmury przez które przedzierały się promienie słońca tworząc niesamowitą paletę kolorów na niebie zapierały dech w piersiach.
Miała również racje w przypadku Hermiony,jednak ich intencje nie zatrzymywały się na bezsensownym odwiedzeniu przyjaciółki, potrzebowali również informacji które kryły się w archiwum Munga, bali się że jeśli ich obawy okażą się prawdziwe dowiedzą się o tym za późno i nie zdążą jej pomóc.
-Jesteś idiotką Giny.I właśnie za to cię uwielbiam.
............
Wybaczcie ale nie miałam internetu od czwartku. A jutro mam test, jest 16:30 a ja się jeszcze nie nauczyłam. Głupia jestem.
Rozdział nie sprawdzany więc błędy są bardzo możliwe jednak sprawdzę go jutro.
A ostatnio wpadłam na ciekawy pomysł pt. "Nutka na dziś"
Mam bardzo zóżnicowany gust więc dla każdego się coś znajdzie.
Tak więc "Nutka na dziś" to coś bardziej niby letniego jednak dla mnie to idealna piosenka na tę porę letnio jesienną.
Grizfolk-Way Back When

https://www.youtube.com/watch?v=x1uLkP9x67w&list=UU7BVKzEv38AovbmajsN55TA&index=1&pxtry=1


Ps. Anime które macie w teledysku jest mi bardzo bliskie z pewnych aspektów więc proszę NO HATE.
Pozdrawiam :>

niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 14

Jego umysł stał się ciężki a myśli szalały jak opętałe. Czuł jak każdy mięsień jego ciała się naciąga, a kości odzyskują swoją twardość.
Nim zdążył unieść powieki jego nozdrza zaatakowała kakofonia zapachów w których dominowała potężna ilość Kreolinu.
Był przygotowany na sytuację niczym z książki wziętej,był przekonany iż słońce oślepi go. Jednak jak bardzo się zdziwił widząc granatowe niebo przyozdobione milionami malutkich światełek z pośród których wyłaniał się księżyc.
Drżącymi dłońmi złapał za oparcia łóżka,podniósł się do pozycji siedzącej i rozejrzał się po sali próbując wychwycić jak najwięcej szczegółów mimo panującego mroku. Jego uwagę przykuło łóżko obok, wokół którego poustawiano różne urządzenia które co chwile dziwnie pikały.
Nagle usłyszał czyjeś kroki a światło na korytarzu stało się bardziej intensywne.
Kroki z sekundy na sekundę były coraz bardziej wyraźne,aż w końcu w drzwiach pojawiła się kobieta ubrana w długi,biały fartuch.
Nie mógł wiele dostrzec przez panującą ciemność jednak przez ułamek sekundy zdążył wychwycić blond na jej włosach.
Szybko położył się ponownie i przymrużył oczy udając że śpi, jednak kobieta nie podeszła do niego tylko do łóżka obok.
-Lumos- szepnęła,delikatnie kładąc dłoń na policzku...Granger?!
....
-Jak to Draco wyjechał?
-Jedna z ciotek ze strony jego matki umarła.Narcyza ponoć zobowiązała się do przygotowania pogrzebu.Nie patrz się tak na mnie Pansico ,McGonagall kazała mi to przekazać.
-Granger również zniknęła, a po szkole krążą dziwne plotki...
....
Harry zdziwionym wzrokiem patrzył na Giny.
-Ale jakie plotki?
-Jakieś dzieciaki widziały Hermionę i Malfoya razem, ponoć ktoś krzyczał a jeden z nich widział nawet zakrwawionego Malfoya.
...
-Ale jak to zakrwawionego?
-Nie wiem co się tam dokładnie stało.
....
-Następnie pojawiła się McGonagall i kazała jednemu z nich zwołać nauczycieli... i na tym koniec. Nic więcej nie wiadomo.
-Sądzisz że Malfoy chciał coś zrobić Hermionie?
- Jest to możliwe, Malfoy nigdy nie lubił Hemiony jednak sądzę że gdyby chciał kogoś zaatakować, to z pewnością byłby to Ron. Jest łatwym celem a Hermiona nie zginie tak łatwo, nawet Malfoy to wie. Jednak przez to nie mamy żadnych poszlak, a co do plotek to sam wiesz jak to jest. Ludzie zbyt często lubią dodawać coś od siebie. Nawet nie wiemy czy cokolwiek z tego jest prawdą.
-Musimy porozmawiać o tym z Ronem...
-Nie Harry!Znasz go przecież, pewnie narobi jeszcze większej zadymy i zrobi nam tylko więcej problemów. Jeśli o coś się ciebie zapyta odpowiedz mu...
...
-.."to niedorzeczne Ron.Wiesz przecież jacy są ludzie, nie wierz jakimś głupim opowiastką wyssanymi z palca"...
-Cóż pewnie masz racje-westchnął rudzielec nabijając kawałek marchewki na widelec-Giny czy mi się zdaje czy zbladłaś, i masz dzisiaj też kiepski humor.
-Spokojnie Ron-na jej twarzy pojawił się niewielki uśmiech, który jednak znikł gdy gryfon odwrócił głowę
-Jeszcze nie czas na zmartwienia-dodała gryząc kawałek jabłka.






.....
Mój ostatni tydzień to koszmar. Moja matka bierze 12 września ślub, przyjechał do nas syn jej faceta a do tego u nas w szkole zrobili tak że możemy sobie wybrać jaki sport chcemy uprawiać w godzinach WF i ja zapisałam się na basen który mam na 2 pierwszych lekcjach w czwartki a później szybko do szkoły.
Umieram!!!
Ten rozdział oceniam na słabo przeciętny ale już tyle dni nie pisałam więc zdecydowałam się że mimo wszystko coś napisze.Na pewno znajdziecie dużo błędów językowych itp. ale cóż mówi się trudno.
Piszę ten rozdział o 1:30 ale wstawię go dopiero koło 16.
Tak więc dla mnie dobranoc.
Jest 11:34 i dupa całą noc nie spałam, bo co? Bo Paulince się zachciało mang fanowskich czytać.

Obserwatorzy